Ma w swoim magazynie ponad 460 ton jęczmienia i około 60 ton pszenicy oraz rzepaku. Jak mówi, nie może tego sprzedać, bo magazyny są pełne. Co więcej - jak wskazuje - kiedy ogłoszono informację o dofinansowaniach, ceny w skupach spadły. - Od trzech tygodni szukamy zbytu - powiedział na antenie TVN24 Jerzy Miładowski, rolnik z Zamęcina (woj. zachodniopomorskie).
Ponad 30 procent zboża magazynowanego przez rolników zostało już wyeksportowane - oświadczył w poniedziałek minister rolnictwa Robert Telus. - Mamy do wyeksportowania trzy-cztery miliony ton, ale najbardziej mi zależy na wyeksportowaniu zboża od rolników, żeby mieli wolne magazyny na żniwa i to realizujemy - podkreślił.
Czytaj więcej: Minister rolnictwa o eksporcie zboża. Podaje dane
Jak dodał, wierzy w to, że uda się przygotować rolników do nowego sezonu i ocenił, że idzie to "w dobrym kierunku".
Ma ponad 460 ton jęczmienia i kilkadziesiąt ton innych zbiorów
W słowa ministra jednak nie wierzą rolnicy. Jerzy Miładowski, rolnik z Zamęcina, ma magazyn wypełniony zeszłorocznym zbożem. Na pryzmach zalega u niego ponad 460 ton jęczmienia i około 60 ton pszenicy oraz rzepaku.
- Nic się nie zmieniło od czasów zapowiedzi pana ministra. Wręcz przeciwnie - ceny spadły i nie ma odbioru. Od trzech tygodni szukamy zbytu. Niestety na 11 firm, dziewięć odmówiło - stwierdził Miłakowski.
Jak powiedział reporterowi TVN24, dwie pozostałe firmy zdeklarowały chęć odbioru zboża, ale nie teraz. Miejsce na nie mają mieć - według słów rolnika - dopiero w czerwcu lub lipcu. Tymczasem początek lipca to początek nowych żniw. Co oznacza, że rolnicy będą potrzebowali kolejnego miejsca w swoich magazynach.
Rolnik: musimy robić miejsce na nowe zbiory
- Boimy się, że zostaniemy z tym. Boję się, że będzie jak za czasów Związku Radzieckiego i zboże z nowych zbiorów będziemy pryzmować na polu. A my, rolnicy z zachodniopomorskiego, produkujemy jedno z najlepszych zbóż paszowych i konsumpcyjnych - podkreślił, dodając, że chodzi o potężne pieniądze.
Rolnik - na antenie TVN24 - zwrócił się do byłego ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka: - Ja przez pana obietnice straciłem ponad 800 tysięcy złotych. Do dzisiaj nie wiem, co będzie dalej.
Jak dodał, dopłaty tego nie rozwiążą. Poza tym - jak mówił - patrząc na doświadczenia z dopłatami paszowymi i suszowymi, pieniądze z dopłat do rolników nie trafią zbyt szybko.
- Nam będzie ciężko znaleźć pieniądze na paliwo na nowe zbiory - stwierdził. I dodał: - Najważniejsze jest pozbyć się tego, za wszelką cenę. Musimy robić miejsce na nowe zbiory. My jesteśmy tradycjonalistami, u nas każdy kłos jest na miarę złota.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24