Psa na rozlewisku zauważyły mieszkanki Skrzynki (Zachodniopomorskie). Zwierzę było przymarznięte do jeziora w odległości około pięciu metrów od brzegu. Na początku kobiety starały się same pomóc zwierzęciu. Nie dały jednak rady i wezwały pomoc. - Kiedy strażacy docierali do niego, lód się załamywał. W końcu jednak udało się go wciągnąć na deskę i ewakuować do brzegu - opowiada ogn. Bartłomiej Czarnof ze straży pożarnej w Pyrzycach.
Zgłoszenie o labradorze straż dostała w piątek przed godziną ósmą rano.
- Panie próbowały samodzielnie uratować tego pieska, ale nie dały rady i zadzwoniły do służb ratunkowych. Niezwłocznie na miejsce zdarzenia zostały zadysponowane dwa zastępy z tutejszej jednostki - mówi ogniomistrz Bartłomiej Czarnof, Rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pyrzycach.
Kiedy dotarli na miejsce, zobaczyli, że w odległości około pięciu metrów od brzegu jest pies. Zwierzę nawet nie próbowało się wydostać. Jak się okazało, nie było w stanie. - Dwie tylne łapy miał przymarznięte do tafli - tłumaczy Czarnof.
Strażacy poszli po psa. Im bliżej byli, tym bardziej pękał lód - dzięki temu udało się wyciągnąć labradora.
- Został on wciągnięty na deskę, ewakuowany na ląd i okryty kocem. Po kilku minutach panie, które zauważyły to zdarzenie, zabrały go do weterynarza - podsumowuje rzecznik.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP Pyrzyce