Przejście dla pieszych przy ul. Hallera w Gdańsku w ciągu niecałych dwóch lat zyskało miano jednego z najbardziej niebezpiecznych w Trójmieście. Od listopada 2012 roku do 12 maja 2014 roku potrącono tam 6 osób, a kilkanaście było o krok od wypadku. Drogowcy na wiele sposobów próbowali zapobiec kolejnym wypadkom, jednak - jak wskazują ostatnie wydarzenia - bez skutku. Dlatego muszą szukać nowych rozwiązań, by zmusić kierowców do przestrzegania przepisów.
Sześć niebezpiecznych sytuacji, sześć potrąconych osób - to efekt wypadków przez ostanie 18 miesięcy na feralnym przejściu przy ul. Hallera w Gdańsku. "Zebra" w tym miejscu jest postrzegana jako "czarny punkt" na mapie Gdańska. Wszystkie te zdarzenia zarejestrował monitoring.
8 listopada 2012 - potrącony 18-latek
Do pierwszego wypadku na przejściu , który nagrała kamera, doszło 8 listopada 2012 roku. 29-letni kierowca citroena chciał minąć auto, które zatrzymało się przed przejściem dla pieszych, by przepuścić młodego chłopaka. Podczas wyprzedzania, z ogromną siłą uderzył w 18-latka. Chłopak trafił do szpitala. Miał złamaną nogę, uraz kręgosłupa i ogólne potłuczenia.
Po tym wypadku policja informowała, że zwróci się do Zarządu Dróg i Zieleni o umieszczenie w tym miejscu sygnalizacji świetlnej, funkcjonariusze mieli też przekazać swoje uwagi dotyczące przejścia dla pieszych. - Analizujemy podobne zdarzenia również pod kątem przyczyn i wszelkie uwagi przekazujemy komisji tak, aby usprawnić ruch drogowy na terenie Gdańska - mówiła Magdalena Michalewska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Skutek: ostrzejsze kary dla sprawców wypadków na pasach
Po tym dramatycznym wypadku komendant wojewódzki policji 23 listopada zobowiązał wszystkich policjantów do zaostrzania kar wobec sprawców wypadków na pasach. - Chodziło o to, aby zastosować bardziej represyjne podejście do kierujących, którzy zachowali się nieprawidłowo wobec pieszych w rejonie przejścia dla pieszych - tłumaczył Janusz Staniszewski, naczelnik gdańskiej drogówki.
4 grudnia 2012 - młoda kobieta potrącona na Hellera
Kolejna kolizja na pasach miała miejsce 4 grudnia 2012 r. Niecały miesiąc po dramatycznym wypadku 18-latka, 57-latka potrąciła na tym samym przejściu kobietę. Na szczęście tym razem 22-letnia kobieta nie odniosła większych obrażeń.
Kierująca za spowodowanie kolizji dostała 500 zł i 6 punktów karnych. - To maksymalny mandat, jakim mogliśmy ukarać sprawcę kolizji - przekonywał asp. szt. Zbigniew Korytnicki z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Skutek: znaki i kocie oczka
Gdańscy drogowcy po kolejnym potrąceniu na początku grudnia zapewniali, że wiosną przejście zostanie zabezpieczone. - Ruch w tym miejscu będzie uspokojony. Z odpowiednim zabezpieczeniem musimy technicznie poczekać do wiosny - wyjaśniała Katarzyna Kaczmarek, rzecznik Zarządu Dróg i Zielni w Gdańsku.
12 grudnia 2012 roku zdecydowano, że "zebra" przy ul. Hallera w Gdańsku dostanie "spowalniacz ruchu". Zapowiedziano, że bezpieczeństwa pieszych mają strzec znaki drogowe i "kocie oczka" czyli elementy odblaskowe, które zamontowane zostaną w drodze.
Drogowcy na przejściu pojawili się jednak dopiero 13 lutego 2013 roku. Zamontowali wtedy po obu stronach przejścia dwa aktywne znaki "przejście dla pieszych" z pulsującym światłem.
Z kolei 16 lutego 2013 r. przed feralnym przejściem dla pieszych zamontowano kolejny "spowalniacz" - tzw. kocie oczka, które zamocowano w wywierconych w asfalcie otworach. Po raz kolejny drogowcy zapowiadali wówczas, że nie planują w tym miejscu montażu sygnalizacji świetlnej.
- To przejście jest w sąsiedztwie dwóch innych sygnalizacji. Obie pracują na długim czasie wyświetlania sygnałów, dlatego w tym miejscu musielibyśmy zamontować sygnalizację o tej samej długości. To spowodowałoby, że piesi nie czekaliby 30 sekund na przejście, a 1,5 minuty i w konsekwencji pewnie przechodziliby na czerwonym - zapewniał wcześniej Tomasz Wawrzonek z Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni.
Jak wyglądała w tym czasie codzienność na feralnym przejściu po dwóch potrąceniach? Piesi lawirowali między samochodami. Kierowcy spiesząc się, często wjeżdżali na "zebrę", kiedy jeszcze znajdowali się na niej piesi. Kolejne nagrania ze sklepowego monitoringu pokazują, że samochody jeżdżą tam tuż przed stopami albo zaraz za plecami ludzi.
Marzec 2013 - na przejściu nadal groźnie
Mimo znaków i kocich oczek, wiosną na przejściu dla pieszych na ul. Hallera w Gdańsku nadal jest niebezpiecznie. Dwie groźne sytuacje z udziałem pieszych kamera monitoringu uwieczniła już w połowie marca 2013 roku.
Do pierwszego zdarzenia doszło w poniedziałek 11 marca wieczorem. Samochód na prawym pasie zatrzymał się, żeby mężczyzna mógł przejść na drugą stronę ulicy. Kiedy pieszy był już na przejściu, nagle lewym pasem przejechał samochód. Drugi film, na którym widać taka samą sytuację nagrano 13 marca. Za wyprzedzanie na przejściu dla pieszych i nieustąpienie pierwszeństwa oraz niedostosowanie się do znaku poziomego w postaci podwójnej linii ciągłej kierowca powinien dostać w sumie 23 punkty i 750 zł mandatu.
14 czerwca 2013 - samochód przejeżdża po stopach mężczyzny
Do kolejnego zdarzenia na feralnym przejściu doszło w połowie czerwca 2013 roku. Kierowca seata przejechał po stopie mężczyzny, gdy ten przechodził przez przejście dla pieszych. Trochę go odrzuciło, ale dał radę wrócić na chodnik i usiadł pod słupkiem. Później nie był w stanie już sam wstać - relacjonował wówczas świadek wypadku.
Skutek: cukierki dla kierowców i zamknięty pas ruchu
Były obietnice drogowców, zamontowane znaki spowalniające i częstsze patrole policji. Nie przyniosło to jednak zamierzonych efektów. Mimo zabezpieczeń na przejściu dla pieszych na ul. Hallera w Gdańsku dochodziło do kolejnych wypadków. 21 czerwca 2013 roku policjanci postanowili przekonać kierowców do uprzejmości na feralnym przejściu cukierkami zamiast mandatem. Pod koniec października 2013 roku drogowcy postanowili pójść krok dalej i zmienili organizację ruchu przed niebezpiecznym przejściem dla pieszych. Postanowili zamknąć jeden z pasów ruchu w kierunku Brzeźna, uniemożliwiając w tym miejscu wyprzedzanie. W miejscu pasa - na wysokości torów tramwajowych - wprowadzono martwą strefę.
Mimo to, bezpieczeństwu pieszych nie sprzyja fakt, że po drugiej stronie jezdni samochody wciąż jadą dwoma pasami.
4 listopada 2013 - potrącony 49-latek trafia do szpitala
Na kolejny wypadek na Hallera nie trzeba długo czekać. Tuż po wprowadzeniu kolejnych zabezpieczeń dla pieszych 4 listopada 2013 roku samochód osobowy dosłownie zmiótł pieszego, który przechodził przez przejście.
Potrącenie uchwyciła kamera umieszczona w pobliskim sklepie. Na nagraniu widać jak mężczyzna przechodzący przez przejście zbliża się do drugiej strony jezdni, wtedy z ogromną siłą uderza w niego samochód osobowy. Mężczyzna uderza w szybę auta, po czym upada na ziemię, nie jest w stanie samodzielnie wstać. 49-latek z obrażeniami głowy i nogi został przewieziony do szpitala.
Skutek: kamera i wysepka na feralnym przejściu
Miesiąc po potrąceniu 49-latka Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku postanowił zastosować kolejne zabezpieczenia. Kolejnym wypadkom ma zapobiec kamera rejestrująca zachowania kierowców i wysepka, która zwęzi jezdnię.
W listopadzie zdecydowano też o ograniczeniu prędkości w rejonie przejścia dla pieszych do 30 km/h.
Gdański ZDiZ zapewniał, że wiosną 2014 roku przejście na Hallera czekają kolejne zmiany. Drogowcy chcieli zamontować zwężenie, które zmusi kierowców do zmniejszenia w tym miejscu prędkości. Utworzony ma zostać w tym miejscu też tzw. trampas - specjalny pas, który ma zwiększyć bezpieczeństwo ruchu oraz umożliwić tramwajom swobodny przejazd wzdłuż tego fragmentu ulicy w godzinach szczytu.
12 maja - potrącony 58-latek i 22-latka
Zanim jednak wspominane zmiany wprowadzono na Hallera doszło do kolejnych wypadków.
W poniedziałek o godz. 15.15. samochód niemal "zmiótł" człowieka z pasów dla pieszych. Na nagraniu z monitoringu widać jak mężczyzna podchodzi do przejścia dla pieszych. Zatrzymuje się przed nim i czeka aż samochody udzielą mu pierwszeństwa. Po drugiej stronie ulicy do przejścia podchodzi dwóch funkcjonariuszy. Kiedy chcą przejść na drugą stronę, dwa auta zatrzymują się, wtedy 58-latek również wchodzi na jezdnię. Kilka sekund później uderza w niego z impetem chevrolet jadący w kierunku Brzeźna. 58-latek, którego potrącono na oczach policjantów, trafił do szpitala z poważnym urazem głowy.
Ledwie dwie godziny po tym dramatycznym zdarzeniu znów doszło do wypadku. Tym razem auto potrąciło 22-letnią kobietę. 47-letni sprawca wypadku zabrał ją do szpitala i zawiadomił policję.
Skutek: trzeba zmusić kierowców do przestrzegania przepisów
Po tych zdarzeniach Zarząd Dróg i Zieleni zdecydował się na kolejne ograniczenia dla kierowców. - To pogorszy warunki ruchu, ale nie mamy innego wyjścia - nie ukrywa Mieczysław Kotłowski, dyrektor ZDiZ.
Zarząd Dróg i Zieleni zapowiedział w tym samym miejscu:zwężenie dojazdu do przejścia dla pieszych z obydwu kierunków do jednego pasa ruchu,separatory punktowe, które będą utrudniać kierowcom wjeżdżanie na torowisko oraz progi spowalniająceprzed samym przejściem dla pieszych w pobliżu ul. Konarskiego.
To wszystko ma wymóc na kierowcach wolniejszą jazdę. Drogowcy liczą, że wprowadzenie kolejnych ograniczeń nie potrwa dłużej niż 2 tygodnie.
Tutaj doszło do wypadku:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/kwoj/zp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24