Śledczy są już pewni, że szczątki znalezione we wraku auta na dnie Wisły należą do Andrzeja G. - mężczyzny, który dziewięć lat temu zaginął w okolicach Elbląga. - Przeprowadzone zostaną jeszcze badania DNA, ale w trakcie oględzin znaleziono dokumenty, które świadczą o tym, że to zaginiony - mówi szef malborskiej prokuratury.
Wrak na dnie Wisły znaleźli w ubiegłym tygodniu pracownicy Instytut Gospodarki Morskiej. Hydrolodzy natknęli się na niego, gdy sprawdzali stan rzeki w pobliżu przejścia promowego w Mikoszewie. Samochód znajdował się na głębokości kilku metrów.
Auto w Wiśle należało do zaginionego
Początkowo udało się ustalić, że wrak samochodu, opla corsy ma elbląskie numery rejestracyjne i należał do Andrzeja G., który zaginął w 2007 roku. Mężczyzna miał wówczas 53 lata, jego zaginięcie zgłosiła rodzina. Wiadomo, że miał na sobie czarną kurtkę, materiałowe, czarne spodnie oraz brązowe buty.
W akcji wydobywania samochodu wzięli udział policjanci, płetwonurkowie, prokurator oraz lekarz sądowy. Po wyciągnięciu samochodu okazało się, że znajdują się w nim ludzkie szczątki.
Znaleźli dokumenty
- Były też dokumenty, które należą do Andrzeja G. Są w takim stanie, że możemy to stwierdzić. Jednak konieczne jest przeprowadzenie badań DNA, aby mieć pewność. Z tego co ustaliliśmy, mężczyzna miał dwóch synów - zostanie od nich zabezpieczony materiał biologiczny, by móc przeprowadzić badania - powiedział Piotr Wojciechowski z Prokuratury Rejonowej w Malborku, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Śledczy wyjaśniają również w jakich okolicznościach samochód znalazł się w wodzie. - Tu w pobliżu jest zjazd na prom, więc możliwe jest wjechanie do rzeki. Na razie nic nie wskazuje na działanie osób trzecich - dodał prokurator.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps