Policjanci z włocławskiej grupy SPEED zatrzymali do kontroli czerwone auto z włączonymi sygnałami uprzywilejowania. Okazało się, że właściciel kupił je od Ochotniczej Straży Pożarnej. "Koguta" i syrenę włączył, bo - jak tłumaczył - śpieszył się.
W sobotę przed południem policjanci z włocławskiej drogówki jechali dk 91 w kierunku Torunia. Tam zauważyli czerwony pojazd z włączonymi sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi. Sęk w tym, że nie miał on żadnych oznaczeń straży pożarnej. Został zatrzymany do kontroli.
Auto z kogutem, ale bez przeglądu
- Okazało się, że kierowca z powiatu aleksandrowskiego nie miał zezwolenia na używanie sygnałów, a pojazd zakupił w sierpniu tego roku od OSP i nie wymontował ich z wyposażenia. Z tłumaczenia na miejscu wynikało, że śpieszył się do miejsca zamieszkania, gdyż musiał pilnie wykonać innym pojazdem kurs transportowy - informuje Tomasz Tomaszewski, rzecznik włocławskiej policji.
To nie koniec. Po dokładniejszym sprawdzeniu wyszło na jaw, że samochód nie ma aktualnego przeglądu, nie ma światła cofania, ciekną z niego płyny eksploatacyjne, a jego akumulator nie jest przymocowany.
Policjantom nie pozostało nic innego, niż zatrzymanie dowodu rejestracyjnego pojazdu. Jeszcze na miejscu kierowca i pasażer zdemontowali nielegalne wyposażenie, które zostało zarekwirowane.
Policjanci skierują do sądu wniosek o ukaranie 44-latka. Za używanie sygnałów uprzywilejowania bez wymaganych zgód grozi mu do 14 dni aresztu albo spora grzywna.
Autor: ib/ks/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: KMP Włocławek