20-latek włamał się do wiejskiego sklepu w Boboszewie. Najadł się, napił soku, zapalił i napisał list, w którym wyjaśnia, dlaczego wszedł i co ukradł. Chłopak przeprosił też właściciela za swoje zachowanie i poprosił go, żeby nie zawiadamiał policji, bo zamierza wszystko zwrócić. Nie było to jego pierwsze włamanie.
Mężczyzna wyłamał jeden ze szczebelków w kratach, otworzył okno i wszedł do sklepu. Kiedy się najadł, postanowił jeszcze zaczekać do 5.30 rano przed sklepem, żeby nikt po nim go nie okradł.
- O włamaniu policjantów poinformował właściciel sklepu. Podczas oględzin na miejscu znaleziono zeszyt, w którym był list do właściciela sklepu - relacjonuje Michał Sienkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Sprawca tłumaczy w nim, że zabrał produkty, ale chce je oddać, bo ciąży na nim wyrok za kradzieże z włamaniem. - Zostawił też listę tych produktów, które zjadł i ukradł. Tłumaczył, że nie ma za dużo pieniędzy, a był głodny i z tego wynikało jego włamanie do sklepu - mówi Sienkiewicz.
Miał wyrok w zawieszeniu
Po szczegółach, które zawarte były w liście, policjanci jeszcze tego samego dnia dotarli do 20-latka. Jak się okazało, nie było to jego pierwsze włamanie.
Już wcześniej młody mężczyzna został skazany przez sąd, dostał wyrok w zawieszeniu za inne przewinienia. Na swoim koncie ma m.in. kradzieże laptopa, telefonów, rowerów, złomu, które zabierał z piwnic, mieszkań. Policjanci zatrzymywali go 14 razy.
Teraz 20-latek, decyzją sądu, trafił do aresztu na dwa miesiące.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24