Stojąc na brzegu robi krok i znika pod wodą - ratownik z Ustki pokazuje, jak niebezpieczny może być Bałtyk i apeluje o ostrożność. Okazuje się, że wchodząc do wody przy falochronie wystarczy chwila i jesteśmy bez szans, szczególnie przy trudnych warunkach. Woda jest tam dużo głębsza niż w innych miejscach. - Ludzie nie patrzą na regulaminy i przeceniają swoje możliwości, a wtedy dochodzi do tragedii - ocenia ratownik.
- Nie kąpcie się blisko budowli hydrotechnicznych. Zwłaszcza z dziećmi. Wykonujcie polecenia ratowników, jeżeli sami nie potraficie myśleć - apeluje Adrian Aleksandrowicz, ratownik z Ustki, który opublikował na swoim profilu na portalu społecznościowym film, na którym pokazuje, że o tragedię nad morzem nie jest trudno.
Na nagraniu widać, jak ratownik wchodzi do wody, na początku sięga ona do jego kostek jednak chwilę później mężczyzna robi krok i już znajduje się w wodzie po pas. Sekundę później jest już cały pod wodą. Człowiek bez odpowiedniego zabezpieczenia w takiej sytuacji nie ma żadnych szans.
- To plaża strzeżona, z której na co dzień korzysta wiele osób. Oni sobie często nie zdają sprawy z tego, jak to wygląda i że tak łatwo popełnić błąd - mówi Adrian Aleksandrowicz. - Niestety ludzie nie patrzą na regulaminy, przeceniają swoje możliwości wtedy dochodzi do tragedii - ocenia.
Jak opowiada, kiedy na plaży są czerwone flagi i obowiązuje zakaz kąpieli wbrew pozorom pracy bywa więcej. - Odważnych nie brakuje, najczęściej słyszymy, że ktoś pływa codziennie na basenie i ma doświadczenie, albo że urodził się nad morzem i zna tę wodę - mówi Aleksandrowicz.
"Tu pracują najlepsi ratownicy"
Piotr Dąbrowski, szef usteckich ratowników podkreśla, że plaża w Ustce jest bardzo specyficzna, przyjeżdża tu wielu turystów, którzy nie znają morza, nie wiedzą jak niebezpieczne może być. - Jesteśmy na to wszytko gotowi. Tu pracują najlepsi ratownicy z wieloletnim doświadczeniem. Nie ignorują żadnych sygnałów - przekonuje Dąbrowski.
Jednak jak zaznacza wciąż dochodzi do tragedii przez ignorowanie poleceń ratowników i zakazów kąpieli. Ludzie nie zdają sobie sprawy na jakie niebezpieczeństwo się narażają.
Tragiczny weekend
Szczególnie tragiczny pod względem utonięć był ostatni weekend kiedy zginęło 13 osób. Przez kilkadziesiąt godzin ratownicy prowadzili akcję poszukiwawczą w Ustce i Łebie.
O zaginięciu 7-latki na plaży w Ustce policja dostała informację w niedzielę o godzinie 14.30. Okazało się, że wcześniej przez dwie godziny opiekunowie szukali dziecka na własną rękę. Dziewczynka miała wejść do wody razem z ojcem tylko na chwilę, ten jednak w pewnym momencie miał ją na chwilę stracić z oczu. Gdy się odwrócił, córki już nie było. Obowiązywał wtedy zakaz kąpieli.
Uratowali ojca i syna, 11-latka utonęła
Również w niedzielę, w Łebie, w morzu zaginęła 11-latka. Jak informowała w niedzielę asp. sztab. Magdalena Zielke z lęborskiej policji, dziewczynka weszła do wody razem z 12-letnim bratem i tatą mimo zakazu kąpieli. - Udało się wyciągnąć z wody i reanimować syna i ojca, niestety nie udało się odnaleźć córki - przekazał ratownik.
Zobacz relacje z poszukiwań:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24