Zajmowali się słynną sprawą seryjnego pomorskiego zabójcy tzw. "Skorpiona", wypadkiem autobusu w Kokoszkach w 1994 roku i pożarem hali Stoczni. Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Wojewódzkiej w Gdańsku kończy 55 lat.
Laboratorium w Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej powołano w 1957 roku. Na jego siedzibę wyznaczono tereny dawnego schroniska młodzieżowego na Biskupiej Górce w Gdańsku. Na początku pracowało tam osiem osób, w tym pięcioro ekspertów.
7 tys. ekspertyz rocznie
Obecnie w laboratorium funkcjonuje 19 pracowni, zatrudnione są 73 osoby: 58 funkcjonariuszy oraz 15 pracowników cywilnych.
Każdego roku laboratorium wykonuje ponad 7 tysięcy ekspertyz.
Pracę całego zespołu nadzoruje Janusz Skosolas, naczelnik laboratorium. - Jestem zdania, że zbrodni doskonałej po prostu nie ma. Zawsze zostaje jakiś ślad, chciażby w pamięci osoby dokonującej zbrodni - podkreśla.
Dlatego kryminalni często wracają do nierozwiązanych spraw sprzed lat. - Materiał dowodowy musimy przetrzymywać 30 lat. Z czasem pojawia się nowy sprzęt i daje nowe możliwości do badań danego przestępstwa - mówi Skosolas.
"Skorpion", zabójstwo aptekarki
Laboratorium Kryminalistyczne zajmowało się wieloma "głośnymi" sprawami. Jedną z nich była sprawa polskiego seryjnego mordercy, zwanego przez milicjantów i dziennikarzy "Skorpionem". W ciągu siedmiu lat ofiarą Pawła Tuchlina padło dziewięć kobiet. Próbował zabić jeszcze jedenaście. Morderca działał w latach 1975-1983.
- Wkład laboratorium w ujęcie mordercy był ogromny. Morderca działał w złą pogodę, po zmroku lub nad ranem, często kiedy padał deszcz. To utrudniało śledztwo. W końcu wpadł przez odciski butów. – opowiada naczelnik. Jak dodaje, najważniejszym dowodem było bardzo trudne do ustalenia powiązanie wkładki w bucie (jego wnętrza) ze stopą mordercy.
Także tu rozwiązano głośne zabójstwo aptekarki w Słupsku z 1989 roku. - Kobietę torturowano, zanim ją ostatecznie zabito. Na miejscu zdarzenia zabezpieczono wówczas materiał dowodowy, który w tamtym czasie był niemożliwy do zbadania - opowiada Skosolas. - Były to niedopałki papierosów, które po wielu latach udało się przebadać pod kątem DNA, a w efekcie sprawcy trafili do więzienia. Ostatecznie sprawę zakończyliśmy w 2005 roku - dodaje.
Po liniach papilarnych
- Kolejną sprawą, którą udało mi się osobiście dokończyć, było zabójstwo Mirosława S. Zajmowałem się tym przestępstwem jeszcze pracując w Komendzie Miejskiej w Gdyni. Udało nam się wtedy zabezpieczyć szklanki, z których pił zabójca, a na nich znajdowały się jego linie papilarne - opowiada. Jak dodaje, udało się go złapać dopiero po latach. - Wpadł podczas innego przestępstwa. Po porówaniu odcisków palców wyszło na jaw, że to on zabił Mirosława S - wyjaśnia naczelnik.
Badają poziom alkoholu i DNA
Gdańskie laboratorium należy do najnowcześniejszych w Polsce. W jego skład wchodzi pięć sekcji - daktyloskopii i transeologii, mechanoskopii i broni, badań dokumentów i technik wizualno - komputerowych, chemii oraz biologii. Dzięki nim można zidentyfikować sprawcę m.in po liniach papilarnych, barwie głosu, czy po odciskach... stóp.
Z okazji urodzin laboratorium wzbogaciło się o spektrometr, który posłuży do dokładnych badań chemicznych. Urządzenie kosztowało 400 tys. zł.
Autor: aja/roody/k / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: KWP Gdańsk