Zatrzymany na Morzu Barentsa wraz z grupą aktywistów Greenpeace Tomasz Dziemianczuk jest właśnie przesłuchiwany w obecności polskiego konsula. W czwartek sąd w Murmańsku ma podjąć decyzję o dalszych losach ekologów.
O przesłuchaniu poinformował Greenpeace Polska. – Dostałem informację od konsula, ale nie mógł rozmawiać, więc nic więcej nie wiem – mówi Jacek Winiarski, rzecznik organizacji. – Wiem, że wcześniej przesłuchiwani byli Rosjanie i Holendrzy. Łącznie chyba pięć osób – dodaje.
Winiarski podczas krótkiej rozmowy z konsulem usłyszał także, że w czwartek odbędzie rozprawa w sądzie, podczas której zapadnie decyzja co do przyszłości postępowania. – Nie wiem, co to dokładnie oznacza. Musimy jeszcze zaczekać na dokładne informacje – informuje działacz Greenpeace.
"Zarzutów nikomu nie postawiono"
Wcześniej dyrektor programów Greenpeace w Rosji Iwan Błokow mówił, że prowadzone są przesłuchania dziewięciu osób i że dopuszczono do nich adwokatów, ale nie mogli się z nimi skontaktować przedstawiciele ambasad.
Szef petersburskiego oddziału Greenpeace Rosja Dmitrij Artamonow powiedział agencji Ria Nowosti, że mogą się one zakończyć jeszcze tego dnia. - Przesłuchania znacznie przyspieszyły. Sądząc po wszystkim, zakończą się dzisiaj. (...) Zarzutów nikomu nie postawiono - podkreślił Artamonow.
Aresztowani za napad na platformę wiertniczą
W zeszłym tygodniu około 30 aktywistów ze statku należącego do organizacji Greenpeace zatrzymano pod zarzutem piractwa. Umieszczono ich w aresztach śledczych w Murmańsku i okolicach - poinformowały w środę rosyjskie media powołując się na Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej.
Jego przedstawiciel Władimir Markin powiedział, że w ramach śledztwa w związku z napaścią na platformę wiertniczą Prirazłomnaja 30 członków załogi statku "Arctic Sunrise" zostało aresztowanych na 48 godzin. Wcześniejsze doniesienia mówiły o zatrzymaniu 27 ekologów z 18 krajów.
Grozi im 15 lat więzienia
We wtorek Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej poinformował, że ekolodzy z organizacji Greenpeace, którzy w zeszłym tygodniu przeprowadzili protest na platformie Gazpromu, będą sądzeni niezależnie od obywatelstwa i że wszczęto przeciwko nim śledztwo pod zarzutem piractwa; za piractwo grozi w Rosji nawet 15 lat więzienia.
Dyrektor wykonawczy Greenpeace International Kumi Naidoo powiedział, że oskarżanie ekologów z "Arctic Sunrise" o piractwo nie ma podstaw w prawie międzynarodowym. Dyrektor Greenpeace Polska Maciej Muskat wskazał, że "zeszłotygodniowy protest przeciwko planom prowadzenia odwiertów w Arktyce był zgodny z zasadą działania bez przemocy, którą kieruje się Greenpeace".
„Nie są piratami, ale złamali prawo”
W sprawie głos zabrał też prezydent Rosji Władimir Putin. Zastrzegając, że nie zna szczegółów zajścia z ubiegłego tygodnia, powiedział, że oczywiste jest to, że działacze organizacji Greenpeace nie są piratami, lecz formalnie próbowali zająć platformę, a to oznacza, że naruszyli prawo międzynarodowe.
Putin dodał, że rosyjscy pogranicznicy nie mogli mieć pewności, kto - podając się za ekologów z Greenpeace - próbuje zająć platformę.
„Jestem dobrej myśli”
Słowa prezydenta Rosji napawają otuchą żonę Tomasza Dziemianczuka, która od chwili jego aresztowania rozmawiała z nim tylko chwilę przez telefon.
- Tomasz jest zmęczony, ponieważ przebywali w dość trudnych warunkach, więc psychicznie to odczuwa. Jest też dobrej myśli, że to wszystko szybko się skończy. Ja też jestem dobrej myśli, słowa Putina napawają optymizmem i myślę, że wszystko zakończy się na stopie pokojowej – powiedziała "Faktom TVN" Natalia Dziemianczuk.
Zobacz materiał Faktów:
Autor: md/iga / Źródło: TVN24 Pomorze, Fakty TVN, PAP