Wywiad dla „Rzeczpospolitej”, w którym Bogdan Borusewicz wytyka szefowi "S" jego przeszłość, Piotr Duda uważa za jedno wielke świństwo. - Jeśli ktoś podnosi rękę na władzę, to mu te rękę trzeba odrąbać - mówi. Według niego egzamin z Solidarności zdaje się przez całe życie i Borusewicz właśnie go "oblał".
Borusewicz zarzucił przewodniczącemu „S”, że ten w czasach stanu wojennego „był po drugiej stronie”. Dodał, że dzisiejsze kierownictwo "S" nie ma nic wspólnego ze starą "Solidarnością".
- Dzisiaj "Solidarność" to zwyczajny związek zawodowy, który zrzesza coraz mniej ludzi. Obecny przewodniczący umiejętnie buduje swoją pozycję polityczną - stwierdził Borusewicz.
"To po prostu wielkie świństwo"
- Nerwy widać puszczają drugiej stronie. Jeśli ktoś podnosi rękę na władzę, to mu te rękę trzeba odrąbać. Jeśli ci panowie robią się nerwowi niech sobie zażyją melatoninę, tylko niech ją kupią za swoje pieniądze, a nie za pieniądze budżetowe – odpowiada na oskarżenia Piotr Duda, przewodniczący Solidarności.
Według niego są granice walki politycznej i stwierdzenie, że on „był po drugiej stronie” to po prostu wielkie świństwo. Jak dodaje egzamin z solidarności zdaje się przez całe życie. - Ja się staram go zdawać codziennie, a pan marszałek go oblał, bo zdradził solidarność, zostawił robotników, którzy go wynieśli na urząd marszałka Senatu – mówi przewodniczący „S”.
Wcielony w ramach obowiązkowego poboru
Na „pomówienie pod adresem kolegi Piotra Dudy” odpowiada Przewodniczący Zarządu Świętokrzyskiego Waldemar Bartosz. Według niego w walce z „S” strona rządząca posuwa się do argumentów "kłamliwych i wewnętrznie sprzecznych".
W liście do Borusewicza Waldemar Bartosz pisze, że informacje o przeszłości Piotra Dudy są ogólnodostępne, a wynika z nich, że do Solidarności wstąpił on w 1980 r. w Hucie Gliwice, a na wiosnę 1982 r. w ramach obowiązkowego poboru, został wcielony do wojska i służył m.in. w Polskim Kontyngencie Wojskowym UNDOF w Syrii. Po zakończeniu służby powrócił do pracy w Hucie Gliwice.
- Traktowanie tej służby jako wysługiwanie się juncie stanu wojennego jest właściwie nikczemnością. Walka polityczna, do jakiej włączył się Marszałek Senatu, nie zwalnia z zachowania minimalnych norm etycznych – czytamy w liście.
„Bylibyśmy syndykatem emerytów”
Jak zapewnia Przewodniczący Zarządu Świętokrzyskiego NSZZ „Solidarność” zarzut, że obecne kierownictwo nie ma nic wspólnego ze starym, jest historycznym nadużyciem.
- Zmiana pokoleniowa jest widoczna wszędzie, również w naszym związku. W przeciwnym razie bylibyśmy syndykatem emerytów – pisze Waldemar Bartosz.
Autor: ws//kv/zp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | TVN24