ORP Orzeł zatonął po tym, jak zbombardował go... brytyjski samolot? Do takich wniosków doszli pasjonaci historii z Morskiej Agencji Poszukiwawczej. Między innymi na ich odkryciach bazuje teraz Marynarka Wojenna, która rozpoczęła badania wraku. ORP Lech właśnie dotarł do celu.
Załoga Marynarki Wojennej wypłynęła z misją zbadania wraku statku zlokalizowanego przez polskich i brytyjskich hydrografów. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że na dnie spoczywa polski okręt podwodny ORP Orzeł. Ekspedycja ORP Lech wyruszyła na początku tygodnia. Portal tvn24.pl, jako pierwszy opublikował zdjęcia zrobione przez brytyjskich hydrografów, na których znajduje się obiekt podobny do zaginionego okrętu podwodnego.
Pasjonaci wpadli na trop
Zaginięcie okrętu jest największą zagadką dotyczącą historii polskiego wojska podczas II wojny światowej. W maju 1940 roku jednostka nie wróciła z patrolu na Morzu Północnym. Orzeł przepadł bez wieści z całą załogą. Los okrętu, który był jednym z symboli Marynarki Wojennej II Rzeczpospolitej, do dzisiaj pozostaje nieznany. Dotychczas najbardziej prawdopodobną wersją wydarzeń wydawała się ta z wpłynięciem na minę, którymi było usiane podczas wojny Morze Północne. Silna eksplozja mogła zatopić okręt błyskawicznie, uniemożliwiając wysłanie wezwania ratunku lub ucieczkę członków załogi. Ale historia mogła wyglądać zupełnie inaczej, co potwierdza dokumentacja zgromadzona przez pasjonatów historii ze Stowarzyszenia Morskiej Agencji Poszukiwawczej. To właśnie między innymi dzięki ich pracy, Marynarka Wojenna zdobyła cenne informacje pozwalające zacząć misję.
Zatopiony przez sojuszników?
Członkowie stowarzyszenia teorię wpłynięcia okrętu na pole minowe sprawdzali podczas ekspedycji w 2008 roku. Na wrak nie trafili.
– Od tego czasu prowadziliśmy badania w archiwach niemieckich, brytyjskich, holenderskich. Koledze udało się natrafić na raport brytyjskiego pilota – relacjonuje Krzysztof Piwnicki z Morskiej Agencji Poszukiwawczej. – Ten wspominał, że 3 czerwca 1940 roku zaatakował okręt podwodny, bombardując go trzema bombami głębinowymi. Jednostka się zanurzyła i na morzu ukazała się plama oleju – wyjaśnia. - Brytyjski piloci w momencie atakowania musieli wykonać rysunek obiektu, który zestrzelili. Ten rysunek do złudzenia przypomina Orła. Mimo ze został wykonany szybko to charakterystyczne elementy wskazują, że to może to być Orzeł – tłumaczy Piwnicki. Dokumenty opracowane przez stowarzyszenie zostały przekazane Marynarce Wojennej. Według Piwnickiego, brytyjski pilot podał pozycję wraku oddaloną o ok. 45 mil, od miejsca, które będzie badać okręt MW. – W tamtych czasach nie było GPS-ów, obowiązywała nawigacja zliczeniowa, te 45 mil mieści się jeszcze w granicach dopuszczalnego błędu – dodaje.
W trakcie misji
Jak podaje Marynarka Wojenna, załoga ORP Lech jest już na Morzu Północnym i rozpoczęła prace przy namierzonym wcześniej wraku. Jego lokalizacja jest tajna. Wiadomo tylko, że leży na głębokości 70 metrów. Po dotarciu na miejsce hydrografowie wykonają szczegółowe badania sonarem, po czym pod wodę zejdzie specjalny pojazd, dzięki któremu specjaliści będę mogli jeszcze dokładniej przyjrzeć się wrakowi.
To kolejna ekspedycja w poszukiwaniu wraku zaginionego w 1940 r. polskiego okrętu podwodnego. Dotychczasowe wyprawy kończyły się fiaskiem.
Misja może przynieść odpowiedź na jedną z największych zagadek polskiej marynarki. - Jeśli się powiedzie, Marynarka Wojenna dołoży wszelkich starań, by wrak objąć specjalną klauzulą ochronną, aby było to cmentarzysko podwodne, bo przecież to jest miejsce spoczynku marynarzu – tłumaczy Zajda.
Historyczny Orzeł
Wyposażony w 12 wyrzutni torpedowych, jedno podwójne działko przeciwlotnicze oraz podwójny przeciwlotniczy karabin maszynowy okręt zawinął do portu w Gdyni 10 lutego 1939 roku. Gdy wybuchła II wojna światowa, ORP Orzeł operował na południowym Bałtyku, gdzie był atakowany m.in. bombami głębinowymi z niemieckich samolotów. 15 września 1939 r. wszedł do estońskiego portu w Tallinie, gdzie został internowany. Władze estońskie, naciskane przez Niemców nakazały rozbrojenie okrętu. Został on także pozbawiony map morskich i pomocy nawigacyjnych.
W nocy z 16 na 17 września, 74 lat temu ORP Orzeł rozpoczął słynną, trwającą 27 dni ucieczkę. Operacja ta uznawana jest za największe na świecie osiągnięcie w działaniach i taktyce okrętów podwodnych. Załodze udało się dopłynąć do portu Rosyth w Wielkiej Brytanii po wielu trudnych sytuacjach, pomimo braku map, które nawigator okrętowy odtwarzał z pamięci i na podstawie świateł latarni morskich.
Po dotarciu do Wielkiej Brytanii jednostka działała u boku aliantów, walcząc z hitlerowską Kriegsmarine. Okręt patrolował akweny Morza Północnego. Wsławił się m.in. zatopieniem niemieckiego transportowca Rio de Janeiro transportującego wojska niemieckie zmierzające do inwazji na Norwegię.
W ostatni swój rejs ORP Orzeł wyszedł 23 maja 1940 roku. W niewyjaśnionych dotąd okolicznościach nie powrócił z morza.
W czasie zaginięcia okrętu, żadna ze stron konfliktu nie zgłaszała zatopienia na tym obszarze wrogiego okrętu podwodnego.
Nocna wachta na ORP Lech w drodze na pozycję na Morzu Północnym:
Autor: aja/roody / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: MW