Szczecińska straż miejska przyłapała na gorącym uczynku mężczyznę piszącego markerem po wiacie przystankowej. Stwierdził, że skoro są to miejsca publiczne, to należą również do niego. Jak się okazało, na elementach infrastruktury miejskiej pisał od lat. Stanie przed sądem, bo odmówił przyjęcia mandatu.
Dwaj strażnicy miejscy, którzy w niedzielę rano pełnili służbę w patrolu interwencyjnym na Placu Zwycięstwa w Szczecinie, zauważyli mężczyznę, który markerem pisał na wiacie przystanku autobusowego. "Manifest pokojowy, czyli wezwanie do likwidacji NATO" - to tylko krótki fragment jego twórczości.
Pisał w całym Szczecinie
Jak się okazało, zatrzymany wandal był już znany straży z wcześniejszych, podobnych interwencji.
- Przyznał się, że tego typu manifesty umieszcza już od kilku lat na różnych przystankach. Oświadczył też, że według niego, skoro przystanki komunikacji publicznej są miejskie i dla mieszkańców, to także należą do niego - mówi st. insp. Joanna Wojtach, rzeczniczka prasowa Straży Miejskiej w Szczecinie.
Mężczyzna nie wyraził skruchy, a wręcz uważał swoje postępowanie za godne pochwały. Ponadto - według relacji strażników - miał zachowywać się arogancko i używać dosadnych i wulgarnych określeń wobec nich.
Funkcjonariusze ukarali go najwyższym mandatem karnym za bezprawne umieszczanie napisu w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym.
– Sprawca wykroczenia skorzystał z prawa do odmowy przyjęcia mandatu karnego informując, że wszystko co ma do powiedzenia, już powiedział strażnikom i opowie również później w sądach, określając przy tym sądy dosadnym i pejoratywnym epitetem – dodaje Wojtach.
Za niszczenie mienia grozi mu grzywna lub kara ograniczenia wolności.
Źródło: SM Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: SM Szczecin