-Jestem poza działką. Tu są chaszcze dookoła, nie dotrzecie do mnie, nikt mnie nie znajdzie – mówił do policjantów 61-latek. Mężczyzna był ranny, nie wiedział, gdzie dokładnie jest. Miał jedynie telefon, przez który rozmawiał z policjantami, którzy próbowali go znaleźć. - Niech pan nie umiera, niech pan się skupi. Znajdziemy pana – mówił funkcjonariusz.
Wszystko działo się w noworoczny poranek. Około godziny 4 rano aspirant sztabowy Paweł Frąckiewicz, dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie, odebrał telefon od dyspozytora pogotowia ratunkowego. Ten poinformował go o 61-letnim mężczyźnie potrzebującym pomocy. Wiedzieli tylko, że jest ranny.
- W wywiadzie wskazywał na obrażenia krwawiące głowy oraz nóg, które uniemożliwiały mu poruszanie się. Dodatkowo nie był w stanie wskazać miejsca, w którym się znajduje. Akurat tej nocy była minusowa temperatura, padał śnieg – opowiada asp. sztab. Paweł Frąckiewicz. - Nawiązałem rozmowę telefoniczną z tym mężczyzną, wstępne ustalenia faktycznie potwierdziły jego obrażenia. Wskazywał, że jest osłabiony, traci przytomność – dodaje.
"Tu są chaszcze dookoła, nie dotrzecie do mnie"
Telefon 61-latka przekierowano do Komisariatu Policji Szczecin Dąbie. Asp. sztab. Rafał Jawor skontaktował się z poszkodowanym. W trakcie rozmowy telefonicznej dyżurny próbował ustalić jak najwięcej szczegółów z miejsca, w którym znajduje się mężczyzna.
Kiedy policjanci zebrali już część informacji, od razu przystąpili do działania. Na ulicę Szczecina w rejonie, gdzie po opisie spodziewali się znaleźć mężczyznę, wyszli funkcjonariusze. Wyjechały też radiowozy, które dawały znaki świetlne i dźwiękowe, żeby poszkodowany mógł ich zauważyć.
W tym czasie z 61-latkiem po raz kolejny skontaktował się asp. sztab. Paweł Frąckiewicz. Rozmawiał z nim już do samego końca. Instruował go, co ma robić, jak ma zwrócić na siebie uwagę funkcjonariuszy. Mówił też, żeby poszkodowany postarał się ogrzać. Nagranie z tej rozmowy udostępnili policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie.
- Ja już nie dam rady – słychać głos 61-latka.
- Da pan radę, tyle pan wytrzymał tutaj ze mną – przekonywał Frąckiewicz.
Policjant cały czas dopytywał, czy 61-latek słyszy jakieś samochody, czy jest na jakiejś działce.
- Poza działką, ale nie dotrzecie do mnie. Tu są chaszcze dookoła, nie dotrzecie do mnie, nikt mnie nie znajdzie – mówił osłabiony już mężczyzna.
- Nie ma takiej siły, zaraz pana znajdziemy – dodał funkcjonariusz.
W pewnym momencie poszkodowany chciał się pożegnać. - Żegnam policję, ja już umieram.
- Niech pan nie umiera, niech pan się skupi – słychać funkcjonariusza.
Znaleźli 61-latka
Po kilkudziesięciu minutach udało się odnaleźć 61-latka. Był w okolicach ogrodów działkowych przy ulicy Marynarskiej w Szczecinie.
- Znaleźliśmy mężczyznę, potwierdziło się, że miał obrażenia głowy i nie mógł się poruszać – mówi Frąckiewicz.
Młodszy aspirant Ewelina Gryszpan, oficer prasowy KMP w Szczecinie dodaje, że poszkodowany mężczyzna został przekazany ratownikom medycznym.
- Dzięki wzorowej postawie policjantów udało się zapobiec tragedii – podsumowuje Gryszpan.
Policja nie udziela informacji, co dokładnie stało się mężczyźnie i dlaczego miał obrażenia. 61-latek nie złożył zawiadomienia w tej sprawie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KMP Szczecin