Do Szczecina wraca nadzieja na rozwój stoczni - zapowiadał trzy lata temu ówczesny wicepremier Mateusz Morawiecki. Wtedy stanęła stępka, która miała być częścią ponad 200-metrowego promu pasażersko-samochodowego dla polskiego armatora. - Ten kawałek blachy nazywany stępką dalej stoi tak jak stał i nie dzieje się tutaj zupełnie nic - mówi poseł Arkadiusz Marchewka z Koalicji Obywatelskiej, która wnioskuje do NIK o kontrolę w ministerstwie, u armatora oraz w stoczniach.
Dokładnie trzy lata temu, 23 czerwca 2017 roku odbyła się uroczystość położenia stępki pod budowę promu. Mateusz Morawiecki, ówczesny wicepremier, zapowiadał odbudowę przemysłu stoczniowego, a w 2020 roku pierwszy, ponad 200-metrowy prom pasażersko-samochodowy miał trafić do narodowego armatora.
Trzy lata po uroczystości w stoczni nadal nie dzieje się nic. W lutym 2019 roku minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk mówił, że rozpoczęcie budowy promów nastąpi za pół roku, w sierpniu i we wrześniu 2019 roku zapewniał, że "jeszcze w tym roku". We wtorek z kolei minister stwierdza, że zakładano 2022-2023 rok, a na uwagę, że na stronie rządowej wciąż jest mowa o 2019 roku, odpowiada: "Jest to związane z pierwotnym projektem, który miał być realizowany".
- Rozmowy są prowadzone z duńskim projektantem w celu pozyskania projektu. W żaden sposób ten projekt nie zostanie wygaszony - przekonuje minister i dodaje, że to sytuacja z COVID-19 "zablokowała rozmowy, a właściwie sfinalizowanie tej umowy".
"Kawałek blachy nazywany stępką dalej stoi tak, jak stał"
Teraz politycy złożyli wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o kontrolę w ministerstwie, u armatora oraz w stoczniach w sprawie "budowy promów".
- Ten kawałek blachy nazywany stępką dalej stoi tak, jak stał i nie dzieje się tutaj zupełnie nic - mówi Arkadiusz Marchewka z Koalicji Obywatelskiej.
KO zwraca uwagę na to, że "(...)stępka została położona na pochylni pomimo braku istnienia projektu technicznego i wykonawczego promu. Oznacza to, że stępka ta być może nigdy nie przyda się do realizacji projektu. Prom miał być budowany przez Morską Stocznię Remontową "Gryfia" S.A. na terenie Stoczni Szczecińskiej sp. z o.o. Decyzja taka zapadła pomimo że żaden z tych podmiotów nie posiadał zasobów potrzebnych do realizacji tak dużego przedsięwzięcia, a przede wszystkim brakowało im odpowiednio wykwalifikowanej załogi oraz wyposażenia".
Jak tłumaczą politycy opozycji, kontrola jest potrzebna, ponieważ "(…) ponad trzyletni stan faktycznej bezczynności nasuwa wniosek, że zarówno Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, jak i spółki z udziałem Skarbu Państwa zaangażowane w proces budowy, postępują w sposób nierzetelny i niegospodarny".
Miał być ponad 200-metrowy prom
Stępka to oś konstrukcyjna promu, która znajduje się w szczecińskiej Stoczni Remontowej "Gryfia". Uroczystość ułożenia stępki odbyła się trzy lata temu. Od tego czasu stoi i czeka w niezmienionej formie. - Do Szczecina wraca nadzieja na rozwój stoczni - zapowiadał wtedy Mateusz Morawiecki, ówczesny wicepremier.
Zakładano budowę ponad 200-metrowego promu typu RoPax, czyli osobowo-samochodowego. Jednostka miała pomieścić 400 pasażerów oraz ponad 150 aut ciężarowych i 50 osobowych.
Z komunikatu rządu wynikało, że stoczniowa część realizacji projektu miała się rozpocząć na przełomie 2017 i 2018 roku. Właściwą budowę, czyli prace na pochylni, planowano rozpocząć pół roku później. Po kilkunastu miesiącach konstrukcja miała być gotowa do zwodowania, a w tym roku miały rozpocząć się rejsy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24