Po kontroli w szkole w Starych Bielicach kuratorium obwinia kolejnych trzech nauczycieli o przemoc słowną i fizyczną wobec dzieci. Tydzień temu zawieszono matematyczkę, która miała notorycznie terroryzować uczniów oraz zwolniono dyrektora szkoły - jej męża. Czwórce nauczycieli grozi zakaz wykonywania zawodu.
Sprawa wyszła na jaw 29 maja, gdy pojawiły się informacje, że matematyczka ze szkoły podstawowej w Starych Bielicach (powiat koszaliński) miała znęcać się nad uczniami. Stosowała takie kary jak: zaklejanie ust, szarpanie, wyrzucanie z lekcji i naśmiewanie się publiczne z dzieci. Kobieta jest w tym momencie zawieszona i jest wniosek o jej dyscyplinarne zwolnienie.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że mężem nauczycielki jest były dyrektor szkoły. Miał on nie reagować na skargi i konflikt żony z inną nauczycielką. Za to został już zwolniony ze swojego stanowiska.
Okazuje się jednak, że to nie koniec i na jednej osobie, wobec której toczy się postępowanie, prawdopodobnie się nie skończy.
Grozi im zwolnienie
- Potwierdziły się podejrzenia, niestety, że przemoc stosowana była nie tylko przez jednego nauczyciela – informuje nas Robert Stępień, zachodniopomorski wicekurator oświaty. Po rozmowach z uczniami i kadrą szkoły kuratorzy doszli do wniosku, że pastwić się nad uczniami mieli jeszcze trzej pracownicy szkoły – nauczyciel języka angielskiego miał stosować przemoc fizyczną, a uczący historii i religii przemoc psychiczną wobec uczniów. Miało do niej dochodzić w ciągu ostatnich miesięcy.
Stępień dodaje, że nie było to tak cykliczne pastwienie się nad dziećmi, jak w przypadku nauczycielki matematyki, ale i tak nauczycielom grozi zakaz wykonywania zawodu. Najłagodniejszą karą, jaka może ich czekać, jest nagana z wpisem do akt.
- Jest mi bardzo przykro, że takie sytuacje zdarzają się w naszych szkołach. Chciałbym zaapelować do rodziców, że jeśli dyrektor pozostaje głuchy na sygnały odnośnie przemocy, to proszę informować również nas. Na pewno pomożemy – obiecuje Stępień.
Dyrektor nie reagował
Wyniki kontroli otrzymała już pełniąca obowiązki dyrektora szkoły Elżbieta Wątor. Ma ona tydzień na ustosunkowanie się do zarzutów.
Wątor jest nauczycielką WF-u w starobielickiej szkole. To jej pierwszej dzieci opowiedziały o problemie. Próbowała reagować u dyrektora szkoły w sprawie znęcania się nad uczniami. Bezskutecznie.
Jednak pierwsze zgłoszenie dotyczące tej małej szkoły kuratorium otrzymało rok temu. Wtedy na uczniach miał odbijać się konflikt żony dyrektora z inną nauczycielką. - Dochodziło między nimi do ostrej wymiany zdań, wzajemnej dyskredytacji, podważania autorytetu, kłótni przy uczniach – informuje nas Robert Stępień z Delegatury Kuratorium Oświaty w Koszalinie.
"To niedopuszczalne"
Pierwsza sprawa została przez kuratorium umorzona. Jednak w lutym tego roku wpłynęło kolejne anonimowe zgłoszenie. Konflikt między kobietami miał zacząć eskalować i odbijać się na uczniach. To wtedy nauczycielka miała dopuścić się między innymi zaklejenia ust jednemu z uczniów.
Tomasz Hołowaty z Urzędu Gminy w Biesiekierzu opowiada, że w rozmowach z uczniami zaczęły pojawiać się także inne niepokojące zachowania matematyczki. – Miała dzieci wypraszać na korytarz, szarpać i wyśmiewać publicznie. To niedopuszczalne – opowiada Hołowaty.
– Pojawiła się także obawa, że postępowanie dyrektora było mniej konsekwentne niż w przypadku, gdyby nie było między nimi zależności – twierdzi urzędnik. W końcu 26 kwietnia wójt gminy Biesiekierz, prowadzący postępowanie wobec doniesień rodziców, skierował do kuratorium prośbę o odwołanie dyrektora za niedopełnianie obowiązków i brak nadzoru nad kadrą. W skutek tego 8 maja dyrektor został odwołany.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Źródło zdjęcia głównego: tvn24