Minister Szczurek zajmie się sprawą baru mlecznego „Poranek” w Słupsku. Zrobiło się o nim głośno, kiedy okazało się, że musi on zwrócić ponad milion złotych dotacji, bo kucharki, wbrew przepisom, łączyły dotowane produkty z tymi, na które wówczas dotacji nie było. Chodzi m.in. o solenie twarożku i smażenie jajecznicy na boczku.
- Wiemy, że pan minister Mateusz Szczurek będzie teraz rozpatrywał sprawy barów mlecznych, każdą sprawę będzie rozpatrywał indywidualnie więc czekamy na decyzję dla nas – mówi Eugenia Rębacz, prezes PSS Społem, które prowadzi słupski bar mleczny.
Na razie wiadomo, że minister finansów wstrzymał wykonanie decyzji Izby Skarbowej w Gdańsku, ale ostatecznej decyzji o losie Poranka jeszcze nie podjął.
- Trwa postępowanie i nie możemy teraz powiedzieć jak się ta sprawa zakończy. Przy podejmowaniu decyzji minister będzie kierował się również społeczną rolą firmy i interesem podatnika. Bar może się też zwrócić z wnioskiem o przyznanie ulgi - poinformowało Ministerstwo Finansów.
Oblężenie w "Poranku"
Mimo że kultowy bar mleczny w Słupsku może przestać istnieć teraz to miejsce przeżywa prawdziwe oblężenie. Zawsze wydawaliśmy 500 posiłków dziennie ale od kilku dni klientów w "Poranku" jest jeszcze więcej niż dotychczas – zauważa Eugenia Rębacz.
Popełnili błędy, ale to nie ich wina
Ponad milion złotych dotacji barowi mlecznemu nakazali zwrócić urzędnicy ze skarbówki. Prezes PSS Społem nie ukrywa, że ich decyzja jest dla bulwersująca, bo chociaż przez lata kontrolowali bar i wiedzieli jak funkcjonuje to nigdy nie mieli uwag.
- Teraz prokuratura, do której zwróciliśmy się w tej sprawie też nie chce się zająć takim postępowaniem, bo jak tłumaczą śledczy urzędnicy popełnili błędy, ale to nie ich wina – wyjaśnia Rębacz.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze