Biegły stwierdził, że nagrania przedstawione w prokuraturze przez księdza Mirosława Bużana są sfabrykowane. Były proboszcz z Bojana przedstawił je, chcąc udowodnić, że historia molestowania 15-latki, za którą został skazany, była sfingowana.
Nagrania miały zawierać wyznania dziewczyny, w których przyznaje się do tego, że do zmyślenia historii o molestowaniu namówił ją lokalny przedsiębiorca.
- Biegły w swojej opinii stwierdził, że nagranie jest nieautentyczne. Damski głos, który jest na nagraniach również nie należy do tej osoby, którą wskazywał Mirosław Bużan – informuje Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Prokuratorzy nie chcą na razie mówić o dalszych losach tego postępowania.
Skazany za molestowanie
W 2011 roku Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał księdza na karę roku i czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Kapłanowi wymierzono też 2 tys. zł grzywny. Ma 2-letni zakaz prowadzenia zajęć związanych z wychowaniem i katechizacją młodzieży.
Ksiądz oskarżony był o to, że jako proboszcz parafii w Bojanie nakłaniał 15-latkę do picia alkoholu, a potem molestował ja seksualnie - chodziło o całowanie dziewczyny w usta, uszy oraz plecy, a także masowanie pleców.
Oskarżał ofiarę
Skazany ksiądz, który podczas procesu nie przyznał się do winy, uważał, że cała sprawa była prowokacją lokalnego przedsiębiorcy. Miał on zapłacić dziewczynie za zeznawanie przeciwko duchownemu. Ksiądz w zeszłym roku poprosił o pomoc siostrzeńca, który zaprzyjaźnił się z nastolatką i nagrał kilka rozmów. Według duchownego, miało z nich wynikać, że sprawa molestowania została sfingowana.
Cztery dyktafony oraz nagrania, wraz z opinią specjalisty wykonaną na prywatne zlecenie księdza, trafiły do prokuratury. A ta zleciła zbadanie nagrań biegłemu, żeby stwierdzić czy są autentyczne.
Nastolatka od początku zaprzeczała, żeby na nagraniu był jej głos.
Autor: md/k / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock