Słupsk solidarny z protestującymi w Sejmie. "Chcemy godnie żyć"

- Nie możemy pozostać obojętni na to, co dzieje się w Sejmie. To, że musimy walczyć o tak podstawowe rzeczy, uwłacza naszej godności – mówiła Renata Wismont, prezes Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych w Słupsku.

Uczestnicy akcji zebrali się w centrum miasta, gdzie Renata Wismont wygłosiła postulaty. – Dla nas najważniejsza jest zmiana ustawy o pomocy i wsparciu dla opiekunów dzieci niepełnosprawnych. Chcemy, żeby uwzględniała specyficzne potrzeby – mówiła.

Rodzice ubiegają się o wyższe świadczenia, które często są ich jedynym źródłem dochodu. Wismont podkreślała także, że opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem powinna być traktowana jak praca zawodowa. Protestujący chcieliby uzyskać darmowe leki dla dzieci oraz sprzęt medyczny.

- To wszystko kosztuje, a ten sprzęt ratuje życie naszych dzieci – przypomniała prezes stowarzyszenia.

Wśród protestujących była także Monika Frankowska, matka dwóch niepełnosprawnych bliźniaczek. Jak przyznała, nie ma żadnego wsparcia od rodziny i przyjaciół. Jedna z córek bierze udział w specjalnych zajęciach, ale druga wymaga jej opieki przez całą dobę.

- Inni rodzice nie są w stanie sobie wyobrazić, jak wygląda nasze codzienne życie, jak jest nam ciężko. Nikt nie chce też pomóc, bo ludzie po prostu się boją - opowiadała.

Rozgoryczeni rodzice wymieniali, jakie stawki zasiłków im zaproponowano i porównywali je do kosztów, które ponoszą co miesiąc.

- Dostaję 135 zł zasiłku na dwoje niepełnosprawnych dzieci. Miesięcznie na leki wydaję 2 tys. zł – powiedziała jedna z matek.

Kobieta tłumaczyła, że jej nie mieszczą się do pierwszej kategorii niepełnosprawności, bo potrafią się same ubrać. Stąd niska stawka zasiłku.

To tutaj protestowali rodzice:

Autor: aa/mz / Źródło: TVN24 Pomorze