Pieluchy, proszki, chusteczki, sprzęt medyczny. Pełną parą ruszyła pomoc dla gdyńskiego hospicjum "Bursztynowa Przystań", po tym, jak okazało się, że placówka ma problemy finansowe. – Odważyliśmy się poprosić o pomoc i spotkało sie to ze wspaniałym odzewem – mówi ks. Grzegorz Miloch, dyrektor hospicjum.
- Potrzeby wzięły się z tego, że odważyliśmy się otworzyć hospicjum i przyjąć pierwszych małych pacjentów w oparciu tylko o środki własne – mówi ks. Grzegorz Miloch, dyrektor Hospicjum Św. Wawrzyńca. - Zawsze prosimy o to, co służy chorym. Są to środki do pielęgnacji bądź sprzęt medyczny, potrzebujemy odżywek, czy mleka bez laktozy – dodaje.
Przez najbliższe kilka miesięcy placówka musi radzić sobie sama, a jej potrzeby są duże. Dlatego zaapelowała o pomoc.
– Odważyliśmy się poprosić o pieluszkę dla maluszka i spotkaliśmy się z tak wspaniałym odzewem, pozyskaliśmy bardzo wiele na dzisiaj i na przyszłe dni. Bardzo jesteśmy wdzięczni, bo to hospicjum powstało dzięki ludzkiej dobroci – opowiada ks. Grzegorz Miloch.
Na pieniądze z NFZ na razie nie mogą liczyć
Gdyńskie hospicjum dla dzieci ruszyło na początku stycznia 2014 roku, jego budowa kosztowała 8 mln zł. Niestety już na samym początku okazało się, że własne środki nie wystarczą na prowadzenie placówki, a na pieniądze z NFZ jak na razie nie może liczyć.
Wszystko dlatego, że pod koniec 2013 roku weszła w życie ustawa o aneksowaniu umów z NFZ. Zakłada ona możliwość przedłużenia obowiązujących w ubiegłym roku kontraktów do połowy 2014 roku poprzez specjalny aneks. Nowe hospicjum nie miało wcześniej zawartej umowy, dlatego nie było czego przedłużać. Narodowy Fundusz Zdrowia ma związane ręce, bo nie ma pieniędzy, a na rozpisanie nowych konkursów trzeba jeszcze poczekać kilka miesięcy.
Tu znajduje się hospicjum:
Autor: ws/b / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24