Jechał z córką terenowym autem. Nagle zza zakrętu wyskoczył jadący z przeciwka samochód, jego kierowca stracił panowanie nad pojazdem i wjechał na lewy pas. Doszło do zderzenia.
Do zdarzenia doszło w poprzednią niedzielę (18 lutego) w miejscowości Wieniec-Zalesie na trasie Osięciny - Włocławek (woj. kujawsko-pomorskie).
Była godzina 16.17. Pan Marcin jechał z córką suzuki. Za nimi kolega terenówką tej samej marki. Dojeżdżali do zakrętu. Nagle z przeciwka wyłonił się rozpędzony ford. Kierowca stracił panowanie nad autem i wjechał na lewy pas.
Uderzenie w oku kamery
Nie było szans na ucieczkę, oba auta były zbyt blisko siebie. - Tylko lekko bujnąłem w prawo i uderzył nas w bok. To nas uratowało - mówi kierowca suzuki.
Ten moment zarejestrowała kamera, umieszczona w jego aucie. Mrożące krew w żyłach nagranie pokazuje, jak ford taranuje suzuki. Uderzenie było na tyle silne, że terenówka dachowała.
Ford z kolei - czego już kamera nie nagrała - odbił się i zahaczył jadące z tyłu kolejne auto, uszkadzając lekko bok pojazdu.
Kierowca leżącego na boku suzuki nie był w stanie wyjść z pojazdu. - Wypiąłem córkę z fotelika, ale nie mogliśmy otworzyć drzwi - mówi. Te wyłamał jego kolega z drugiego samochodu i ludzie, którzy zatrzymali się, by pomóc rannym.
Sprawca miał 1,5 promila
Szybko okazało się, że sprawca wypadku był pijany. Jak mówi pan Marcin, mężczyzna usiadł na poboczu i trzymał się za głowę.
- Kierowca forda, obywatel Ukrainy, miał 1,5 promila alkoholu we krwi. Został zatrzymany i zakuty w kajdanki przez policję - mówi Paweł Grabczewski z Ochotniczej Straży Pożarnej w Machnaczu.
Szczęśliwie ani kierowcy, ani jego 6-letniej córeczce nie stało się nic poważnego. - Mała ma poparzoną buzię od poduszki powietrznej, mnie boli jeszcze szyja - mówi.
Żarek zadziałał uspokajająco
Jak dodaje strażak, skończyło się głównie na strachu. - Nasze działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, odłączeniu akumulatorów, udrożnieniu ruchu oraz zapewnieniu wsparcia psychologicznego poszkodowanym osobom. Dziewczynka, dla uspokojenia, dostała od nas maskotkę - psa Żarka. Koledzy twierdzą, że zadziałał natychmiast - mówi Grabczewski.
Całe zdarzenie zostało zakwalifikowane jako kolizja.
Autor: FC/gp / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Marcin