To jedna z największych afer finansowych ostatnich lat. Wedle wyliczeń łódzkiej prokuratury, przez Amber Gold oszukanych zostało blisko 10 tysięcy osób, na kwotę 668 mln zł. Końca śledztwa na razie nie widać.
Jak tłumaczy Jacek Pakuła, prokurator z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, postępowanie ws. Amber Gold cały czas jest w toku.
Rozległe śledztwo
– Prokuratura zajęła się sprawą w czerwcu ubiegłego roku, jesienią przekierowano postępowanie z Gdańska do nas – mówi prokurator. – Pracujemy nad sprawą non stop, to bardzo rozległe śledztwo – wyjaśnia Pakuła.
Jak dodaje, żeby usprawnić pracę, została powołana specjalna grupa złożona z 10 osób: 6 prokuratorów i 4 asystentów.
Ogromna liczba pokrzywdzonych
Jak tłumaczy Pakuła, do tej pory przesłuchano blisko 10 tys. osób, a 4 tys. z nich są w zarzutach wymienione z imienia i nazwiska. - Długotrwałość postępowania wynika z ogromnej liczby pokrzywdzonych i konieczności zbadania ogromnego materiału w tym zakresie. To są żmudne przesłuchania – podkreśla Pakuła. – Dodatkowo w czerwcu tego roku zleciliśmy ekspertyzę firmy doradczej i audytorskiej, która ma zbadać przepływy finansowe na rachunkach Amber Gold. Wyniki tego zlecenia będą znane pod koniec roku – podaje.
- Dlatego nie jesteśmy w stanie zadeklarować nawet przypuszczalnej daty zakończenia postępowania - stwierdza prokurator.
Zwrócą pieniądze?
Wciąż nie wiadomo, co z pieniędzmi, które klienci powierzyli Amber Gold.
- Osoby oszukane odzyskają swoje pieniądze, ale najwcześniej za kilka lat i będą to prawdopodobnie kwoty dużo niższe niż wpłacone na konto firmy - mówi zajmujący się sprawą reporter TVN24, Maciej Cnota.
Jak dodaje reporter, klienci muszą jednak pamiętać, że w pierwszej kolejności będą spłacane zobowiązania wobec fiskusa, ZUS-u i pracowników, a także zostaną pokryte koszty upadłości. Dopiero potem pieniądze będą oddawane klientom.
Zabezpieczony przez syndyka majątek Amber Gold, razem z wierzytelnościami spółki, wynosi ok. 150 mln zł. – Syndykowi udało się spieniężyć 24,5 mln złotych, m.in. uzyskano 8 mln 300 tys. zł ze sprzedaży floty samochodowej firmy, 4 mln 350 tys. zł z nieruchomości wśród których są luksusowe apartamenty nad Motławą w centrum Gdańska, 13 mln 500 tys. zł. z ruchomości i 5 mln 600 tys. zł z przekazanej darowizny na sponsorowanie filmu Andrzeja Wajdy "Wałęsa" – wylicza Cnota.
Jak dodaje reporter, we wtorek być może uda się sprzedać cztery autobusy należące do Amber Gold o łącznej wartości 600 tys. zł. - Można je kupić już za 60 proc. wartości, bo podczas kilku przetargów nie było na nie chętnych - tłumaczy.
Małżeństwo z zarzutami
W sierpniu ub. roku gdańska prokuratura przedstawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P. kilka zarzutów, m.in. oszustwa znacznej wartości, prowadzenia bez zezwolenia działalności bankowej i posługiwania się sfałszowanym potwierdzeniem przelewu 50 mln zł.
Później sprawę przejęła łódzka prokuratura okręgowa. Następnie łódzcy śledczy rozszerzyli zarzuty wobec Marcina P. Obecnie jest on podejrzany o 17 przestępstw, m.in. o poświadczenie nieprawdy w oświadczeniach o podwyższeniu kapitału zakładowego kilku spółek grupy Amber Gold, naruszenie ustawy o rachunkowości czy Kodeksu spółek handlowych.
Marcin P. przebywa w areszcie od zeszłego roku. Zgodnie z wnioskiem prokuratorów sąd orzekł, że będzie w nim do 28 sierpnia. Nie przyznaje się do zarzucanych przestępstw. Jego żona, Katarzyna P., również od kwietnia przebywa w areszcie. Śledczy zarzucają jej popełnienie 12 przestępstw. P. nie przyznaje się do zarzucanych jej przestępstw.
Grozi im kara do 15 lat więzienia.
Afera Amber Gold
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.
13 sierpnia ub. roku firma ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom swoich klientów.
Autor: aja/mz / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24