Po ubiegłorocznym marszu cztery osoby usłyszały zarzuty za wykroczenie. Chodzi o zakłócanie porządku, za co grozi kara grzywny lub aresztu. Przed sądem odpowiada m.in. Anna Kołakowska, radna Prawa i Sprawiedliwości, która blokowała przejście marszu razem ze swoim mężem i nastoletnią córką.
Zobacz jak blokowano Marsz Równości w 2015 roku:
video-1428790
Blokują marsze równości
O córce Kołakowskiej było już głośno przy okazji czytania w 2014 roku kontrowersyjnej sztuki "Golgota Picnic". Dziewczyna pojawiła się wówczas w siedzibie Krytyki Politycznej w Gdańsku i rozpyliła śmierdzącą substancję. Miała wówczas 17 lat. CZYTAJ WIĘCEJ
Sąd Okręgowy w Gdańsku w październiku ubiegłego roku skazał ją za to na miesiąc ograniczenia wolności i 20 godzin prac społecznych, jednak odstąpił od wymierzenia kary.
Nastolatka również w ubiegłą sobotę została zatrzymana pod zarzutem udziału w zbiegowisku, które zakłóciło Trójmiejski Marsz Równości.
Minister interweniuje
Pytany, czy reaguje tak dlatego, że interwencja dotyczy córki radnej PiS, odpowiedział, że "w każdej sytuacji, w której kobieta jest (tak) traktowana przez mężczyzn" ocenia krytycznie.
- Jeżeli doszło do złamania prawa, to można było przeprowadzić zatrzymanie w inny sposób, z pewnością nie w taki - ocenił szef MSWiA. - Tak traktować kobiety nie można - dodał.
Portal tvn24.pl poprosił radną o komentarz w sprawie sobotniego marszu, ale ta odmówiła. - Już wielokrotnie państwu mówiłam, że z TVN nie rozmawiam. Dziękuję i do widzenia - powiedziała Anna Kołakowska.
Jej córka z kolei w rozmowie z dziennikarzem TVN24 stwierdziła, że "wie, że grozi jej grzywna, ale liczy na to, że minister Błaszczak coś w jej sprawie zrobi".
Tak wyglądał Marsz Równości w 2016 roku:
Zatrzymania podczas manifestacji w Gdańsku
Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Pomorze