Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Gdańsku szacuje – wciąż wstępnie - że na obszarze jej działania huraganowy wiatr, który przeszedł w weekend, zniszczył ok. 8 tysięcy ha lasu. Leśnicy apelują, by nie wchodzić do lasów: wiele drzew może jeszcze runąć.
- Największe straty zanotowaliśmy w nadleśnictwie Lipusz. Tam szacujemy, że około dwa miliony metrów sześciennych drewna zostało powalone – poinformował w poniedziałek na konferencji prasowej Adam Kwiatkowski, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku.
- Taka ilość drewna została wywalona w ciągu pół godziny – dodał, informując, że „w normalnych warunkach” nadleśnictwo Lipusz taką ilość drewna pozyskiwałoby przez 20-25 lat.
Jeszcze w niedzielę RDLP w Gdańsku szacowała straty na 6 tys. ha lasu i ok. 2,2 mln m sześc. drewna.
Trwa wielkie sprzątanie
Kwiatkowski podkreślił, że także te przekazane w poniedziałek informacje dotyczące strat są nadal bardzo wstępne, oparte m.in. na danych, jakie pozyskano w trakcie przeprowadzonych z pomocą samolotów kontroli. Zaznaczył, że do wielu leśnych obszarów nadal nie ma dostępu drogą lądową: leśne drogi tarasują drzewa powalone wiatrem. Leśnicy zaznaczyli, że zniszczenie lasu oznacza też „zniszczenie siedlisk życia zwierząt”. - Z pewnością ucierpiały też gatunki chronione, ponieważ na wielu drzewach znajdowały się gniazda ptaków, które chcemy szczególnie chronić – zaznaczył Kwiatkowski. Dodał, że po przejściu nawałnicy, służby leśne przystąpiły do uprzątania drzew tarasujących leśne drogi. Zaznaczył, że prace te są kontynuowane i będą dalej prowadzone w najbliższych dniach. Wyjaśnił, że priorytetem są drogi prowadzące do leśniczówek, bo do niektórych z nich nie ma wciąż dojazdu. - To jest podstawa, abyśmy te drogi udrożnili. Pomagają nam w tym drogowcy, straż pożarna i wszelkie inne służby – dodał. - Drogi leśne są też niezbędne do tego, by utrzymać bezpieczeństwo pożarowe, aby w razie jakiegoś nieszczęścia służby pożarowe mogły jak najszybciej dotrzeć – zaznaczył Kwiatkowski, przypominając, że na Bory Tucholskie, na terenie których doszło do największych zniszczeń, składają się głównie „drzewa iglaste, suche”.
Wystarczy kilka upalnych dni i tam zacznie być naprawdę niebezpiecznie pod kątem pożarowym. Z igieł z sosen zaczynają parować olejki eteryczne, to zaczyna stanowić olbrzymie zagrożenie pożarowe.
- To są całe korony drzew, które leżą na ziemi, ich palność w stosunku do normalnego lasu jest wielokrotnie większa – dodał zastępca szefa pomorskiej RDLP Marcin Naderza.
"Cały ten teren zostanie odnowiony"
Kwiatkowski wyjaśnił, że po uprzątnięciu leśnych dróg, leśnicy przystąpią do oczyszczania terenu z połamanych drzew i przygotowania go pod posadzenie nowego lasu. - Cały ten teren na pewno zostanie odnowiony, więc wprowadzimy roślinność leśną z powrotem na te tereny – zaznaczył Kwiatkowski. Zaapelował do mieszkańców i turystów, aby nie wchodzili na zniszczone tereny leśne. - Nadleśnictwo Lipusz, Cewice i Kościerzyna wprowadziły już dziś zakaz wstępu do lasu i apelujemy, aby tego zakazy przestrzegać – powiedział Kwiatkowski, dodając, że zakaz wprowadzono z myślą o bezpieczeństwie ludzi. Zaznaczył, że w wielu miejsca las może się wydawać tylko nieco uszkodzony, ale jest on „niestabilny”. „Drzewo może się złamać, pęknąć, spaść na głowę. Do tragedii naprawdę jest bardzo blisko” – zaznaczył. - Pozostawmy las dla osób, które będą tam pracować, które będą usuwać skutki tej nawałnicy – dodał.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Pomorze