Jego samochód uderzył w betonowy przepust, on sam był pijany i jedyny na miejscu wypadku – jednak prokuratura nie potrafi udowodnić, że to on prowadził auto. Policjant z Sierakowic czuje się bezkarny i zasłania niepamięcią. Po tym jak sprawę umorzono chce przywrócenia do służby. Wygląda na to, że to możliwe, bo komendant zapewnia że nie stracił zaufania do funkcjonariusza.
W czerwcu ubiegłego roku samochód należący do policjanta wypadł z drogi i dachował w miejscowości Szklana (woj. pomorskie). Gdy na miejsce przyjechali strażacy i funkcjonariusze, policjant znajdował się obok samochodu. Innych osób w pobliżu nie było.
Badanie alkomatem potwierdziło, że właściciel auta był pijany. Nie udowodniono jednak, że to właśnie policjant kierował samochodem podczas wypadku.
Nie może w to uwierzyć lokalny dziennikarz, który jako pierwszy robił zdjęcia na miejscu wypadku. - Cały czas mówiło się o tym, że jest jedna osoba, która trafiła do szpitala i to wszystko – przyznaje Wojciech Drewka, dziennikarz lokalnego portalu.
Zasłaniał się niepamięcią
Wstępna wówczas wersja prokuratury zakładała, że to Andrzej W. prowadził auto. Funkcjonariusz jednak nie przyznał się do winy. Mówił najpierw o koledze, potem o żołnierzu, który rzekomo prowadził auto, a potem zniknął. Potem zasłaniał się niepamięcią.
Prokurator postawił mu zarzuty prowadzenia samochodu pod wpływem, ale biegli stwierdzili, że coś w sprawie jednak "śmierdzi". Pod okiem śledczych zabezpieczono ślady biologiczne i zapachowe, które znajdowały się w pojeździe. Prokuratura zleciła badanie osmologiczne, które miało ustalić kto znajdował się pojeździe. W wyniku analizy biegli w samochodzie stwierdzili prawdziwy „koktajl”.
– W tym pojeździe ujawniono mieszaninę DNA, pochodzącą zarówno od naszej osoby podejrzanej jak i innych osób – mówi Piotr Jankowski z Prokuratury Rejonowej w Kwidzynie. Nie ma więc 100-procentowej pewności czy policjant w aucie był sam i czy to on prowadził. Wątpliwości przemawiają na jego korzyść. Śledczy umorzyli więc sprawę, bo jak twierdzą, była z góry przegrana przed sądem.
Jednak jak podkreśla dr hab. Maria Szczepaniec, ekspert z zakresu osmologii wartość dowodowa opinii osmologicznej jest kontrowersyjna, bo w tym przypadku decyduje nos psa.
Wróci do służby?
Policjant niedługo po zdarzeniu stracił został wyrzucony ze służby. A ponieważ postanowienie prokuratury o umorzeniu postępowania jest już prawomocne, nie zostanie ukarany.
Wiadomo, że Andrzej W. złożył już wniosek o przywrócenie go do służby. – Skoro nie udowodniono mu winy może wrócić do pracy – mówi podinsp. Krzysztof Krużucki, komendant komisariatu policji w Sierakowicach. Przyznaje też, że ma do niego zaufanie.
Kolejny policjant z "amnezją"
To nie jedyny tego typu wypadek, którym zajmuje się prokuratura w Kwidzynie. Trzy miesiące później, w październiku ubiegłego roku, w komendzie w Kartuzach było podobne zdarzenie – pijany policjant, wypadek i zaraźliwa amnezja.
Samochód osobowy uderzył w przydrożne drzewo. Również w tym przypadku okazało się, że pojazd należy do policjanta. Tak jak w poprzedniej sprawie mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Mężczyzna również tłumaczył, że prowadziła inna osoba, której on nie zna. - W tym przypadku jednak wszystkie możliwe badania wykluczyły ewentualność i kierowca usłyszał zarzuty. W tej chwili powstaje akt oskarżenia – zdradza prokurator.
W chwili wypadku mężczyzna miał 2,17 promila alkoholu we krwi. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że do wypadku doszło, gdy policjant jechał do pracy. On również z mundurem musiał się pożegnać. Kiedy sprawa trafi do sądu będzie mu groziło do dwóch lat więzienia.
Obaj funkcjonariusze pracowali w komendzie powiatowej policji w Kartuzach:
Autor: ws/kv / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: expresskaszubski.pl | Wojciech Drewka