Przyszli rodzice pędzili na porodówkę w Olsztynie. Tak się spieszyli, że zapomnieli włączyć światła mijania. I wtedy na ich drodze pojawili się policjanci. "Kontrola" zakończyła się na porodówce.
Państwo Dąbrowscy spieszyli się na porodówkę. Czasu nie mieli dużo. Skurcze coraz bardziej się nasilały, a z ich rodzinnego Mostkowa do szpitala w Olsztynie mieli do pokonania około 35 kilometrów.
Niespodziewanie w miejscowości Pupki zatrzymał ich patrol policji.
- Wszystko dlatego, że mąż z roztargnienia nie włączył świateł mijania. Policjanci do nas podeszli i od razu spytali czy potrzebujemy eskorty. Mąż oczywiście się zgodził, zwłaszcza że w radiu już podawali informacje o korkach - opowiada Ernesta Dąbrowska.
"Gdyby nie policjanci, nie wiem jakby to wyglądało"
I zaczęło się. Policjanci włączyli "koguta", a mąż pani Ernesty światła awaryjne. Funkcjonariusze poinformowali też szpital. Nietypowy przejazd przez Olsztyn uwieczniła kamera miejskiego monitoringu. Kiedy Dąbrowscy podjechali pod izbę przyjęć już czekała na nich pielęgniarka.
- Gdyby nie ta szybka reakcja policjantów i to, że nas eskortowali przez pół Olsztyna, to kto wie, jakby to wyglądało. Dwie godziny później urodziła Julkę. Policjanci zaoszczędzili mi dużo nerwów i bólu. Dziękuję - powiedziała szczęśliwa mama dziewczynki.
- Cieszymy się, że mogliśmy pomóc - mówi rzecznik olsztyńskiej policji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24