Nie udało się zawrzeć porozumienia w sprawie zwrotu pierwotnemu właścicielowi zabytkowego dworku w Rusocinie. Katarzyna i Marcin P., twórcy Amber Gold, dworek kupili, gdy otwierali linie lotnicze OLT Express. Małżeństwo P. nie wywiązało się z umowy, jaką zawarło z gminą Pruszcz Gdański i teraz sąd miał zdecydować o zwrocie majątku.
Przed gdańskim sądem miało dojść do zawarcia ugody w sprawie dotyczącej rozwiązania umowy użytkowania wieczystego zabytkowej nieruchomości, na której znajduje się dworek – pałac i zespół folwarczny. Nie było to jednak możliwe, bo nie stawił się pełnomocnik Marcina P.
- Prokuratura nie wyraziła też zgody na doprowadzenie na posiedzenie Marcina P. Brak stawiennictwa pełnomocnika strony poskutkowało, że do ugody nie doszło – powiedziała Agnieszka Gieral–Siewelec, sędzia Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe.
Jak powiedział mecenas Robert Dargiewicz, pełnomocnik gminy Pruszcz Gdański między władzami gminy a małżeństwem P. doszło już do uzgodnień, ale formalnie musi się to odbyć przed sądem.
- Teraz najprawdopodobniej możemy wyłączyć powództwo. To jest jedyna możliwość, żeby sprawa zakończyła się wyrokiem bez stawiennictwa drugiej strony – powiedział. - Nie potrafię powiedzieć czy będzie z naszej strony jeszcze próba ugody, muszę to skonsultować z wójtem – wyjaśnił mecenas Dargiewicz.
Zobowiązali się do remontu
Marcin i Katarzyna P. wzięli dworek w Rusocinie w użytkowanie wieczyste na 99 lat. W umowie z gminą zobowiązali się do przeprowadzenia remontu posiadłości. Do końca 2013 roku mieli między innymi uzupełnić i odtworzyć ogrodzenie. Nowi właściciele zdążyli wykonać remont instalacji elektrycznej, dokonać drobnych napraw dachu i zatrudnić dozorcę.
Kolejne kontrole urzędników nie stwierdzały jakiegokolwiek postępu w pracach. Urzędnicy stwierdzili ponadto "postępującą degradację obiektów, spowodowaną aktami wandalizmu". Państwo P. mieli już wtedy inne problemy na głowie. Runęła piramida finansowa. Trafili do aresztu, gdzie czekają na proces.
Po rozwiązaniu umowy gmina powinna zwrócić właścicielom dworku pieniądze, jakie zapłacili za budynki, jednak ze względu na to, że nie wywiązali się oni z umowy, urząd może uniknąć dodatkowych kosztów. Kolejnym argumentem jaki przemawia na korzyć gminy jest fatalny stan budynku, do którego doprowadził brak działań ze strony Katarzyny i Marcina P.
Zabytek niszczeje
Kupiony przez Marcina i Katarzynę P. zabytkowy dwór w Rusocinie jest w katastrofalnym stanie. We wrześniu ubiegłego roku przeprowadzono kontrolę, po której stwierdzono, że zabytek wymaga natychmiastowej pomocy. Marcin i Katarzyna P. po zakupie kompleksu zdążyli wykonać jedynie niewielkie prace remontowe i zabezpieczające w głównym budynku dawnego dworu.
Runęła już część sklepień w dawnej stajni, obiekcie unikatowym nie tylko w skali Pomorza, ale i całego kraju.
Pomorski konserwator zabytków już wcześniej zwrócił się do prokuratury, by ta zajęła się zabezpieczeniem zabytku. Prokuratura jednak odmówiła, tłumacząc, że nie jest dysponentem majątku należącego do małżeństwa P. Prokuratura zajęła jedynie hipotekę posiadłości, a to oznacza, ze właściciele w dalszym ciągu mogą zarządzać obiektem.
- Nie jesteśmy dysponentem tego majątku. W księdze wieczystej jest oczywiście wpisana hipoteka przymusowa, ale to nie zmienia faktu, kto jest za to odpowiedzialny i kto jest jego właścicielem – wyjaśniał Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Sprzedany w dziewiątym przetargu
Urząd Gminy w Pruszczu Gdańskim próbował sprzedać dwór w Rusocinie przez wiele lat. Udało się to dopiero w dziewiątym przetargu, zorganizowanym w czerwcu ubiegłego roku i wygranym przez właścicieli Amber Gold.
Małżeństwo P. za 12-hektarową posiadłość zaoferowało 6,5 mln zł. Jednak ostateczna cena, którą zapłacili za dworek to 1 mln 676 tys. zł. Jednocześnie wzięli w wieczyste użytkowanie przyległy do obiektu teren na 99 lat. Resztę kwoty mieli wpłacać w postaci opłaty rocznej za użytkowanie wieczyste w wysokości 83 tys. zł. Nie zdążyli wpłacić żadnej raty.
Państwo P. uruchamiali wówczas linię lotniczą i władze gminy nie widziały powodów, by wątpić w to, że proces odbudowy ruszy natychmiast i Rusocin odzyska swoją dawną świetność w krótkim czasie.
Syndyk Amber Gold nie zajął posiadłości Katarzyny i Marcina P., bo dworek był ich prywatną własnością. Jednak w momencie kiedy spółka była likwidowana, Katarzyna P. jako likwidator nie dopełniła wszystkich formalności i wierzyciele mogli wpisywać się na hipotekę posiadłości. tak m.in. zrobiła prokuratura, która prowadzi postępowanie ws. Amber Gold.
Marcin P. zawiadomił prokuraturę
Odręcznie napisane przez Marcina P. doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez panią wójt, radę gminy i komisję przetargową z Pruszcza Gdańskiego trafiło do prokuratury rejonowej w Tczewie w 2013 roku.
Zdaniem zawiadamiającego podczas zawierania umowy z Marcinem i Katarzyną P. władze gminy miały zataić fakt, że część nieruchomości jest podnajmowana firmie przewozowej. Ponadto na terenie posiadłości ma rosnąć barszcz Sosnowskiego – silnie trująca roślina, którą bardzo trudno wyplenić.
Prokuratura umorzyła to postępowanie.
Przetarg bez nieprawidłowości
Według gdańskiej prokuratury przetarg na dworek, zakupiony w czerwcu 2012 roku przez małżeństwo P., odbył się prawidłowo. Śledztwo w tej sprawie umorzono w marcu. Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Oliwa zajęła się sprawą pod koniec listopada 2012 r., na podstawie zawiadomienia, jakie do niej wpłynęło.
Według zawiadamiającego - osoby, która przegrała jeden z poprzednich przetargów na dworek - przy postępowaniu, w którym nieruchomość nabyli państwo P., mogło dojść do nieprawidłowości związanej ze zmianą funkcji użytkowania części dworku.
Zawiadamiający wskazywał, że w dotychczasowych przetargach nieruchomość w Rusocinie była oferowana jako przeznaczona na cele "społeczno-komercyjne z uwzględnieniem działalności kulturalnej", natomiast w przetargu wygranym przez małżeństwo P., dopuszczono także wykorzystywanie części obiektu do celów mieszkalnych. Zawiadamiający twierdził, że zmiana ta mogła zostać wprowadzona bezprawnie.
Oszukali tysiące osób?
Marcin i Katarzyna P. są tymczasowo aresztowani w związku z aferą Amber Gold. Zdaniem prokuratorów małżeństwo P. doprowadziło 10 tys. klientów swojej firmy do niekorzystnego rozporządzenia mieniem o wartości około 668 mln zł.
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce, działała od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia ub. r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.
Zabytkowy dworek znajduje się w Rusocinie:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: pruszczgdanski.pl