Krajobraz jak po bitwie. Dwie działki w Łebie są kompletne łyse. To żniwo pierwszych dni "lex Szyszko". Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zarzuciła burmistrzowi niedopełnienie obowiązków. Ale Andrzej Strzechmiński może spać spokojnie, bo prokuratura żadnych uchybień nie widzi.
Dwa dni wystarczyły, żeby wykarczować drzewa na dwóch prywatnych działkach w Łebie. Cztery hektary chronionego lasu wycięto w pień. Tą hekatombą "lex Szyszko" zainteresował się burmistrz, który poinformował policję. Ale i jemu dostało się rykoszetem.
RDOŚ miał zastrzeżenia do burmistrza
Na miejscu wycinki pojawili się inspektorzy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Mieli ocenić straty i zbadać, czy rzeczywiście wykarczowano chronioną roślinność. RDOŚ ustaliła, że wycinka była nielegalna, usunięto 300 drzew. Raport okazał się miażdżący. Ogrom zniszczeń widać też na zdjęciach z drona. Po publikacji raportu inspektorzy złożyli do prokuratury dwa zawiadomienia. Jedno z nich dotyczyło właśnie Andrzeja Strzechmińskiego.
Zdaniem RDOŚ, burmistrz mógł popełnić przestępstwo polegające na "niedopełnieniu obowiązków służbowych w związku z niewstrzymaniem na terenie Łeby nielegalnego wycięcia lasu, niezgodnego z przepisami prawa miejscowego." Zawiadomienie w tej sprawie złożono 7 marca.
"Dochował staranności"
Prokuratura Okręgowa w Słupsku właśnie poinformowała, że odmawia wszczęcia postępowania w tej sprawie.
- Po przesłuchaniu dyrektorki RDOŚ oraz przeanalizowaniu całej sprawy prokurator stwierdził, że działania burmistrza nie wyczerpały znamion czynu zabronionego. Kilkanaście godzin po tym, jak otrzymał on informację o wycince, zgłosił to wszystkim służbom. Nie podjął działań, które by ją powstrzymały, bo w tym czasie wycinka już się zakończyła. Zdaniem prokuratora burmistrz dochował staranności i wypełnił swoje obowiązki - powiedział tvn24.pl Jacek Korycki z Prokuratury Okręgowej w Słupsku.
Ponadto RDOŚ zarzuciła samorządowcowi, że nie zwrócił się do rady miasta z uchwałą o ustanowienie na tych nadmorskich działkach szczególnej formy ochrony przyrody. Ale i tutaj śledczy nie dopatrzyli się uchybień. - Nie należy to do obowiązków burmistrza, a samej rady miasta. Dlatego i w tym przypadku trudno zarzucić niedopełnienie obowiązków - dodaje Korycki.
Miażdżący raport RDOŚ:
Burmistrz oburzony
Burmistrz nie krył wzburzenia tym, że inspektorzy oskarżali go o niedopełnienie obowiązków. Dziś Andrzej Strzechmiński powiedział w rozmowie z tvn24.pl: - Wraz z moimi współpracownikami staramy się, żeby nasz teren był odpowiednio zagospodarowany. Decyzja prokuratury pokazuje tylko po raz kolejny, że zastrzeżenia pod moim adresem są nieprawdziwe.
RDOŚ może się odwołać od decyzji prokuratury. Ma na to 7 dni od otrzymania decyzji. - Jeszcze nie zapoznaliśmy się z dokumentami, więc nie będziemy komentować tej sprawy - powiedział Sławomir Sowula, rzecznik RDOŚ.
Burmistrz Łeby nie pozostaje dłużny inspektorom. Również złożył zawiadomienia do prokuratury. W jednym z nich zarzuca dyrektor RDOŚ niedopełnienie obowiązków wynikających z art. 60 o ochronie środowiska.
Jeżeli stwierdzone lub przewidywane zmiany w środowisku zagrażają lub mogą zagrażać roślinom, zwierzętom lub grzybom objętym ochroną gatunkową, regionalny dyrektor ochrony środowiska, a na obszarach morskich Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, jest obowiązany, po zasięgnięciu opinii właściwej regionalnej rady ochrony przyrody oraz zarządcy lub właściciela terenu, podjąć działania w celu zapewnienia trwałego zachowania gatunku, jego siedliska lub ostoi, eliminowania przyczyn powstawania zagrożeń oraz poprawy stanu ochrony jego siedliska lub ostoi. art. 60 pkt. 2 ustawy o ochronie środowiska
O decyzji Prokuratury Okręgowej w Słupsku pierwsze poinformowało Radio Zet.
Sprzątanie po wycince:
Plan był inny
O wycince drzew na atrakcyjnej działce niedaleko morza informowaliśmy w marcu br. Sprawę nagłośnił burmistrz Łeby, który poinformował policję. Według Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wycinka była nielegalna.
- W 2010 roku został opracowany dla tego terenu plan zagospodarowania przestrzennego, a do każdego planu zagospodarowania jest potrzebne specjalne opracowanie prognozy oddziaływania na środowisko - tłumaczy Andrzej Strzechmiński, burmistrz Łeby.
W czasie inwentaryzacji przyrodniczej stwierdzono obecność na tym terenie cennych siedlisk oraz roślin będących pod ścisłą ochroną. - Dokładnie tam, gdzie ta roślinność występuje, plan zagospodarowania zakładał utrzymanie terenów leśnych i dopuszczał tylko niewielki procent zabudowy - podkreślił Strzechmiński.
Burmistrz zwrócił uwagę na to, że zgodnie z decyzją RDOŚ "obiekty budowlane lub budowle realizowane na tym terenie nie powinny wychodzić poza koronę drzew". - W tej chwili nie mamy drzew. Możemy budować do chmur lub powyżej ludzkiej głupoty - zauważył burmistrz.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/i/jb / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24