W nocy z wtorku na środę w Łebie trzy młode osoby weszły do morza i zaczęły tonąć. Udało się uratować 18-letnią dziewczynę. Nie żyje jej rówieśniczka, a towarzyszący im 21-latek zaginął. Prokuratura wszczęła śledztwo.
Właściciel baru położonego na plaży niedaleko falochronu usłyszał krzyk kobiety w nocy z wtorku na środę. To on uratował 18-latkę i zadzwonił po pomoc. Policja zgłoszenie dostała o godzinie 1.30 w nocy.
- Szef usłyszał przeraźliwy krzyk z wołaniem o pomoc. Wybiegł szybko. Udał się na falochron. W połowie tej drogi, zlokalizował tę dziewczynę i rzucił jej koło ratunkowe z linią, które jest przypięte do murku przy wyjściu z portu - opowiada pan Michał, pracownik baru.
- Dziewczyna byłą przerażona, prosiła żeby nie puszczał tej liny. Drugą ręką wyjął telefon z kieszeni i udało mu się zadzwonić na 112 - dodaje.
Mężczyzna przeciągnął 18-latkę wzdłuż falochronu. Na miejscu pierwsza pojawiła się policja. Funkcjonariusze pomogli wyciągnąć nastolatkę na brzeg.
Uratowana powiedziała, że byli z nią koleżanka i kolega. Drugiej 18-latki nie udało się uratować. Dziewczyna utonęła.
Akcja poszukiwawcza 21-latka trwała do godziny 4 rano. Została przerwana ze względu na trudne warunki pogodowe.
- Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa zadysponowała na miejsce zdarzenia dwie łodzie ratownicze Brzegowej Stacji Ratowniczej w Łebie, statek ratowniczy M/s Huragan oraz jednostkę Straży Granicznej - poinformował Rafał Goeck, rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.
W akcji poszukiwawczej uczestniczyła także państwowa straż pożarna z Lęborka, ochotnicza straż pożarna z Łeby oraz nurkowie z państwowej straży pożarnej z Gdańska. Akcję wznowiono w środę, jednak znowu musiała zostać przerwana.
Jak poinformował w czwartek Rafał Goeck, rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni akcja na morzu nie będzie już wznowiona ze względu na warunki pogodowe. Potwierdza to także straż pożarna.
- Z uwagi na silnie porywy wiatru na morzu kierownik grupy wodno-nurkowej z Gdańska podjął decyzje o tym, że niestety nurkowie nie mogą prowadzić działań z uwagi na zagrożenie ich życia - mówi st. kpt. Łukasz Płusa, z Komendy Wojewódzkiej PSP w Gdańsku.
Według informacji przekazanych przez lęborską policję, funkcjonariusze wraz ze strażą pożarną prowadzą poszukiwania z brzegu morskiego.
Prokuratura wszczęła śledztwo
Jak twierdzi starsza sierżant Aleksandra Ligmanowska z policji w Lęborku, przyczyną tragedii były najprawdopodobniej złe warunki na morzu. Młodzi ludzie kąpali się w okolicach falochronu, gdzie występują bardzo silne wiry. Zaznaczyła jednak, że policja wciąż czeka na więcej szczegółów, aby móc potwierdzić tę wersję.
Trójka młodych ludzi spędzała wieczór w pubie, po czym postanowili wykąpać się w morzu. Przebywali w Łebie od niedzieli.
- Prokuratura Rejonowa w Lęborku wszczęła śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci w związku z utonięciem młodej mieszkanki województwa śląskiego – poinformował w oficjalnym komunikacie Paweł Wnuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Słupsku.
Wyłowione z morza ciało 18-latki zabezpieczono do badań sekcyjnych.
Jak poinformował Wnuk, życiu i zdrowiu uratowanej dziewczyny nic nie zagraża.
"To bardzo niebezpieczne miejsce"
Do tragedii doszło w pobliżu falochronu. To szczególnie niebezpieczne miejsce.
- Tutaj jest bardzo niebezpieczny akwen, dlatego przez cały rok umieszczone są zakazy kąpieli ze strony falochronu wschodniego i zachodniego, w odległości 50 metrów - mówił na antenie TVN24 Andrzej Strzechmiński burmistrz Łeby.
Jak dodał, w tym roku, do tej pory, sezon przebiegł bez tragicznych zdarzeń.
- Jednak ratownicy interweniowali ponad 60 razy, udzielając pierwszej pomocy, bo do takich sytuacji dochodziło, poza miejscami wyznaczonymi do kąpieli, czyli między innymi tutaj - mówi Strzechmiński.
Burmistrz przypomina, że wchodzenie do wody, gdzie obowiązuje zakaz kąpieli, to duża nieodpowiedzialność.
Autor: momo/gp / Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24