To pilot ponosi winę za katastrofę śmigłowca w Wygoninie - uznali gdańscy śledczy. Mężczyzna zginął w tym wypadku, więc prokuratura umorzyła postępowanie. Na pokładzie był Krzysztof Mielewczyk, mąż posłanki PIS.
Gdańska Prokuratura Okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie wypadku śmigłowca w Wygoninie koło Kościerzyny.
Winą za to wydarzenie śledczy obarczyli pilota. - Z uwagi na śmierć pilota postępowanie zostało zakończone decyzją o umorzeniu. Jest ona nieprawomocna. Z naszych ustaleń wynika, że bezpośrednią przyczyną wypadku była utrata kontroli nad śmigłowcem z powodu dezorientacji przestrzennej pilota – podała Grażyna Wawryniuk z gdańskiej prokuratury.
Śledczy zwrócili też uwagę, na słabe warunki atmosferyczne, które panowały w chwili wypadku oraz na brak doświadczenia pilota.
Zginęły trzy osoby
Do katastrofy doszło w okolicach Starej Kiszewy 13 września 2013 roku. Rozbił się prywatny śmigłowiec, który leciał z Borcza do Bydgoszczy.
Tuż po starcie pilot nawiązał jeszcze łączność, podał trasę lotu, wysokość oraz czas startu. Otrzymał też informację, że warunki atmosferyczne są niekorzystne.
Mimo tego, zdecydował się kontynuować lot.
Około godz. 9.50 maszyna typu Robinson R44 spadła na pole i się zapaliła. W katastrofie zginęły trzy osoby. Wśród nich był Krzysztof Mielewczyk, mąż posłanki PiS Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk.
Portal TVN24.pl informował o tej sprawie na bieżąco:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/r / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24