Na aukcji komorniczej w Wejherowie miał zostać zlicytowany pies rasy york. Aukcja odbędzie się zgodnie z planem, ale z listy "ruchomości" przeznaczonych na sprzedaż został skreślony pies. Wycofał się wierzyciel.
- To wierzyciel, który wcześniej wnioskował o wystawienie na aukcję psa wycofał swój wniosek – informuje Robert Damski, rzecznik Rady Izby Komorniczej. – Wszystko inne z listy ogłoszonej wcześniej zostanie zlicytowane zgodnie z planem – dodaje.
Może zmienić zdanie
W każdej chwili wierzyciel może zmienić zdanie i ponownie wnioskować o zlicytowanie yorka. - To wierzyciel decyduje co ma zostać zlicytowane. W tej sprawie nie chodziło jednak o to, żeby sprzedać psa, tylko o to żeby dłużniczka oddała pieniądze - tłumaczy Damski. - Dług nie został spłacony, ale wierzyciel zdecydował się wycofać ze swojego wcześniejszego wniosku - dodał komornik.
Na stronie Krajowej Rady Komorniczej znalazła się informacja, że w jednym z domów w pomorskiej miejscowości Strzebielino oprócz "ruchomości", takich jak piekarnik, lodówka czy taboret, miał zostać zlicytowany pies.
"Pies to nie pralka"
Kiedy pierwszy raz pisaliśmy o aukcji głos zabrali obrońcy praw zwierząt. - Przecież pies nie jest pralką, telewizorem czy telefonem - tłumaczyła Ewa Gebert z OTOZ Animals. - Zwierzę nie jest rzeczą, ono tak samo jak człowiek odczuwa, jest istota żywą - podkreślała.
Przekonuje, że choć z takimi sytuacjami wcześniej się spotykała, to są dla niej niemoralne.
- W Kodeksie Postępowania Cywilnego jest przepis dotyczący licytacji zwierząt. Według niego, w takich sytuacjach trzeba mieć na uwadze przede wszystkim ich dobro. Jeśli zwierzę jest silnie związane emocjonalnie z właścicielem, to nie można stawiać takich wartości nad wartości ekonomiczne - podkreślał Piotr Piotrowski, inspektor ds. Zwierząt OTOZ Animals.
Autor: md//kv/k / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu