Ona prowadziła samochód, on awanturował się na tylnym siedzeniu. Ryszard W. bił żonę po głowie, ciągnął za włosy i strącił okulary. Kobieta straciła panowanie nad autem, które dachowało. Na miejscu zginęli 11-letni syn i ojciec kobiety. Sąd uznał, że winę za wypadek ponosi pijany pasażer, a nie kierowca. 40-latek został skazany na osiem lat więzienia.
Sąd Rejonowy w Kołobrzegu wydał wyrok w sprawie tragicznego wypadku w pobliżu miejscowości Gościno (woj. zachodniopomorskie). W wypadku zginął 11-latek i jego 68-letni dziadek. Dwie osoby trafiły do szpitala.
Skazany został 40-letni mąż kobiety, która kierowała wówczas mercedesem. Zdaniem śledczych to Ryszard W. ponosi pełną odpowiedzialność za wypadek, bo atakował kierowcę. Prokuratura zażądała dla mężczyzny 10 lat więzienia.
Sąd uznał, że 40-latek jest winny i umyślnie naruszył przepisy ruchu drogowego. Mężczyznę skazał na osiem lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Ma też wypłacić po 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia dla swojej żony i teściowej. Wyrok nie jest prawomocny.
Obrona wnosiła o uniewinnienie, zwracając uwagę na to, że gdyby Mariola W. zatrzymała samochód, do wypadku by nie doszło.
"Uderzał w głowę, szarpał za włosy"
- W trakcie jazdy mężczyzna, siedząc na tylnej kanapie, zachowywał się agresywnie w stosunku do kierującej pojazdem. Uderzał ją w głowę, szarpał za włosy, wytrącił jej z ucha procesor aparatu słuchowego, strącił okulary, uderzał w zagłówek, kopał nogami w oparcie siedzenia - wyliczała prokuratura.
Jak podaje "Głos Koszaliński", Mariola W. chciała zjechać na najbliższą stację paliw. Nie zdążyła.
Zdaniem śledczych takie zachowanie Ryszarda W. sprawiło, że jego żona straciła panowanie nad samochodem. Kobieta nagle zjechała na przeciwległy pas ruchu, a potem na prawe pobocze, gdzie wjechała do rowu i dachowała.
Zginęli 68-letni ojciec kobiety i jej 11-letni syn. Do szpitala trafiły 38-latka i jej matka.
Wyjaśnieniem okoliczności i przyczyn wypadku zajęła się Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu. Śledczy zwrócili się o opinię do biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Na jej podstawie stwierdzili, że to pijany Ryszard W, a nie kierująca autem 38-latka, ponosi pełną odpowiedzialność za wypadek oraz śmierć dwóch osób.
- Bezpośrednią przyczyną tego wypadku było działanie mężczyzny, który swoim agresywnym zachowaniem skierowanym przeciwko kierującej pojazdem, uniemożliwił jej bezpieczną jazdę i gwałtownie zakłócił możliwość prawidłowego poruszania po drodze. Podjęte przez kierującą manewry obronne okazały się nieskuteczne i nie miała ona możliwości uniknięcia tego wypadku - podała prokuratura.
W związku z tym 40-latek usłyszał zarzut z art. 177 KK. Groziło mu nawet 12 lat więzienia. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu w listopadzie 2015 r.
Art. 177. § 1. Kto, naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała określone w art. 157 § 1, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Jeżeli następstwem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Kodeks Karny
To nie pierwszy raz
Nie pierwszy raz za spowodowanie wypadku przed sądem odpowiada pasażer, a nie kierowca. Podobna sytuacja miała miejsce pięć lat temu w Trzciance (woj. wielkopolskie). Wówczas kierowca golfa stracił panowanie nad autem i uderzył w przydrożne drzewo. Do szpitala trafił zarówno kierowca, jak i dwoje pasażerów. Prokuratura ustaliła, że w samochodzie doszło do sprzeczki, a jeden z pasażerów szarpnął za kierownicę. Marcin P. miał wtedy 1,9 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Sąd skazał go za umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa.
- Wielokrotnie spotykałem się z takimi sytuacjami, ale każdy przypadek jest zupełnie inny. Pamiętam taką historię, że kierowca pokłócił się z pasażerem, który siedział z przodu. Nagle pasażer zaciągnął ręczny i skręcił kierownicą - wylicza Arkadiusz Kuzio z Akademii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
Jego zdaniem wyrok, który dziś zapadł w Kołobrzegu, ma bardzo duże znaczenie, bo wskazuje, że żaden pasażer nie jest bezkarny.
Z tyłu, po prawej stronie
Kuzio podpowiedział też, jak sobie radzić z pijanymi pasażerami. - Kiedy przewozimy pijanych pasażerów, powinno się ich posadzić z tyłu po prawej stronie. Chodzi o to, żeby tak osoba była jak najdalej od kierującego. Jeśli dalej jest bardzo agresywna, to koniecznie zatrzymujemy się. W przypadku wysiadania z auta, zabieramy kluczyki. O tych zasadach trzeba pamiętać - tłumaczy Kuzio.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: | Adam Wójcik / Kontakt 24