Pracownicy Nadleśnictwa Kolbudy zirytowani zatrzęsieniem śmieci wyrzucanych w ich lasach, założyli kamerę reagującą na ruch. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Nagrała mężczyznę, które bezczelnie pozbywa się worka ze śmieciami.
Czarny opel zafira zatrzymał się w środku lasu. Wyszedł z niego mężczyzna i bez skrupułów z impetem wyrzucił ciemną torbę ze śmieciami, wyjętą z bagażnika, daleko między drzewa. Nie wiedział jednak, że nagrywa go kamera kilka dni wcześniej zamontowana w tym miejscu przez leśników. Sytuacja ta miała miejsce w czasie długiego weekendu majowego.
To miejsce w okolicach Babiego Dołu. Niedaleko stąd przebiega droga krajowa prowadząca z Trójmiasta do Kościerzyny. Pewnie z tego powodu tę lokację upodobało sobie wiele osób, które pozbywają się śmieci.
Śledzie, kamera i mandat
- Niedługo przed tym zdarzeniem dwa razy ktoś wyrzucił całe skrzynki ze śledziami w tym miejscu. Dlatego zdecydowaliśmy się na założenie fotopułapki – opowiada nam Tomasz Lis, komendant Straży Leśnej Nadleśnictwa Kolbudy.
Niestety, kamery nie zawsze działają perfekcyjnie. Tak też było i w tym przypadku – soczewka zgubiła ostrość i nie udało się zarejestrować całego numeru rejestracyjnego. – Początek to GKA. Jest to więc ktoś z okolic Kartuz, więc mieszka niedaleko stąd – zdradza nam Lis.
Straż uparła się, by mężczyznę namierzyć i przykładnie ukarać. Apeluje, by osoby, które mogą mieć informacje o jego tożsamości lub rozpoznawały pojazd, zgłosiły się do Nadleśnictwa. Śmieciarzowi grozi do 500 złotych mandatu.
Sprzątanie za karę
Leśnicy z Kolbud żalą się nam, że zaśmiecanie lasów to ogromny problem. Tylko to jedno nadleśnictwo w skali roku wydaje na sprzątanie 200 tysięcy złotych. Najgorzej jest oczywiście w wakacje i po długich weekendach. – Przecież lepiej byłoby te pieniądze wydać na inne cele – uważa Lis.
Czasem odpadki potrafią ich zaskoczyć, jak na przykład martwy krokodyl wyrzucony w pobliżu Bąkowa kilka lat temu. Wtedy nie udało się znaleźć osoby, która się go pozbyła.
Komendant twierdzi jednak, że, choć zabiera im to zazwyczaj sporo czasu, sprawców podobnych wykroczeń udaje się namierzyć dość często. – W takich sytuacjach zapraszam taką osobę do sprzątnięcia fragmentu lasu. Jak się wywiąże z zadania, to zmniejszam wysokość mandatu – mówi. W niektórych sytuacjach sprawa jest kierowana do sądu i wtedy trzeba się liczyć z poważniejszymi konsekwencjami.
Nadleśnictwo zapowiada, że w najbliższych latach kamer pojawi się więcej.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Nadleśnictwo Kolbudy