Nieposzanowanie podstawowych reguł żeglugi, błędy nawigacyjne i komunikacyjne doprowadziły do katastrofy statku Baltic Ace - podało RMF FM, powołując się na raport komisji badającej przyczyny wypadku. W katastrofie statku, który zatonął w grudniu 2012 r., zginęło 11 marynarzy, w tym pięciu Polaków.
Samochodowiec Baltic Ace zatonął 5 grudnia 2012 r. na Morzu Północnym po zderzeniu z cypryjskim kontenerowcem Corvus J. Samochodowiec miał pójść na dno wciągu kilkunastu minut. 11 osób spośród 24 członków załogo Baltic Ace zginęło, 5 z nich to Polacy, pozostali pochodzili z Filipin, Bułgarii oraz Ukrainy. Załoga kontenerowca wyszła z wypadku bez szwanku.
Zawinili Polacy
W raporcie bahamskiej komisji badającej przyczyny wypadku stwierdzono, że to błędy Polaków miały doprowadzić do katastrofy.
W chwili zderzenia na obu jednostkach oficerami wachtowymi byli polscy marynarze i - jak wynika z raportu - zachowali się dokładnie tak, jak nie powinni się byli zachować. Cezary Łuczywek z polskiej Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich, który już zapoznał się z raportem, podkreśla, że obaj zlekceważyli międzynarodowe przepisy.
- Ustalili na radiu własne manewry, własny sposób minięcia się statków - całkowicie niezgodny z obowiązującymi przepisami. Rozmawiali niestety słabym angielskim, co miało oczywiście wpływ na to, że się nie zrozumieli, ale jeśli rozmawialiby po polsku i mimo to wykonywali takie manewry, jakie wykonywali, to i tak doszłoby do tragedii - stwierdził kpt. Cezary Łuczywek, przewodniczący polskiej Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich.
Jak na drodze
Kapitan Łuczywek podkreślił, że jako profesor Akademii Morskiej może opisywać tę sytuację studentom jako przykład tego, czego pod żadnym pozorem robić nie można.
- Na morzu, podobnie jak na lądzie, obowiązuje taka sama zasada: jednostka, która ma inny statek po prawej, powinna ustąpić pierwszeństwa. Tamci marynarze postąpili dokładnie odwrotnie, wbrew wszystkim zasadom. Ustalili, że jednostka, która powinna ustąpić, zostanie na swoim kursie, a drugi statek ją ominie - wyjaśnił przewodniczący PKBWM. - Dopiero w ostatnim momencie doświadczony oficer, który pełnił wachtę na Corvus J, zmienił zdecydowanie kurs tak, jak powinien, ale w tym momencie było już zdecydowanie za późno - dodał.
Wrak samochodowca nie leży już na dnie Morza Północnego. Baltic Ace stanowił przeszkodę nawigacyjną, więc podjęto decyzję o jego wydobyciu wraz z 1400 samochodami, które transportował statek. Wcześniej wypompowano ze zbiorników statku 460 tys. litrów paliwa i pocięto wrak na części.
Autor: md/kv / Źródło: TVN24 Pomorze, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: mindef.nl