- Dostałam pismo, że z dniem 27 stycznia mój syn ma przejść do innej szkoły, bo tutaj nie spełnia obowiązku szkolnego, ponieważ pani dyrektor nie ma zezwolenia na klasy od IV do VI - mówi mama Kacpra, ucznia szkoły podstawowej w Kamnicy. Podobne listy w czasie ferii dostali rodzice 30 dzieci.
Szkoła podstawowa w Kamnicy (Pomorskie) działa od 18 lat. Obecnie chodzi do niej 120 uczniów - od przedszkola do klas VI.
W czasie tegorocznych ferii zimowych rodzice 30 dzieci otrzymali oficjalne pismo od zastępcy burmistrz gminy Miastko, w którym przeczytali, że ich dzieci powinni zostać przeniesione do szkół w Miastku - każdemu przydzielono konkretną placówkę numer 1, 2 lub 3.
"(...) Publiczna Szkoła Podstawowa z siedzibą w Kamnicy - w świetle zezwolenia Burmistrza (...) z dnia 21 sierpnia 2001 roku jest Publiczną Szkołą Podstawową o niepełnej strukturze organizacyjne klas I-III" - czytamy w piśmie.
Dalej zastępca burmistrz wskazuje, że prowadzenie klasy IV, V i VI "odbywa się niezgodnie z prawem, a uczęszczając do tych klas dzieci nie wypełniają, co do zasady, obowiązku szkolnego".
- Będę się trzymała rękami i nogami, żeby mój syn stąd nie odszedł, dlatego, że tylko tutaj ma dobrą opiekę, dobrą kadrę, zajęcia - komentuje Magdalena Kiedrowska, mama Kacpra z klasy VI, która także otrzymała list.
Dyrektorka: byłam zszokowana
O sprawie rodzice od razu powiadomili Krystynę Hingst, dyrektorkę szkoły w Kamnicy.
- Byłam zszokowana, że na tydzień przed rozpoczęciem lekcji pani burmistrz wskazuje rodzicom, że mają przenieść dzieci do szkół przez nią wskazanych - mówi Hingst. Jak podkreśla, burmistrz nie zaprosiła jej na żadne spotkanie i nie poinformowała, że prowadzi jakieś działania.
Dyrektorka prowadzi placówkę jako osoba prywatna, ale jak zaznacza, jest to w stu procentach szkoła publiczna, w której rodzice nie płacą za zajęcia.
Przyznaje, że problemy zaczęły się w 2017 roku po reformie szkolnej, kiedy zlikwidowano gimnazja i w szkołach podstawowych pojawiły się klasy VII i VIII.
- Złożyłam wniosek, ale też go niefortunnie złożyłam, ponieważ zrobiłam tak, jak mi wskazał urzędnik gminy. Pomimo, że ja czytając prawo uważałam, że wystarczy złożyć wniosek o przekształcenie mojej szkoły ze szkoły z klasami I-VI na I-VIII, pani urzędniczka jednak wskazała mi, że nie ma innej możliwości, mogę tylko podnieść o jedną klasę, czyli mogę powiększyć szkołę o tą czwartą klasę i mieć oddziały I-IV. Ja w końcu uległam, czego bardzo żałuję, ale musiałam wniosek złożyć - mówi Hingst.
Dlaczego dyrektorka mogła złożyć wniosek o "powiększenie swojej szkoły o klasę czwartą"? Bo, jak twierdzi Danuta Karaśkiewicz, burmistrz gminy Miastko, Hingst miała pozwolenie na prowadzenie w szkole klas jedynie od I do III.
- Ja mam pełną szkołę publiczną - przekonuje z kolei dyrektor.
Burmistrz: szkoła prawnie nie istnieje
W rozmowie z reporterką TVN24 burmistrz Danuta Karaśkiewicz mówi, że dostała opinię prawną, która mówi o tym, że dzieci mogą w tej szkole nie realizować obowiązku szkolnego.
Postanowiła wtedy o wysłaniu pism do rodziców, żeby "być wobec nich w porządku".
- Zapewniamy tym dzieciom miejsca w naszych szkołach, w związku z tym, że toczy się postępowanie i chciałabym uniknąć takiej sytuacji, że jednak ten obowiązek szkolny mógłby być nie realizowany przez te dzieci, stąd wyszły takie pisma- tłumaczy burmistrz.
Jak mówi, według prawa szkoła wygasła w 2018 roku. - Szkoła prawnie nie istnieje - przekonuje.
Tłumaczy, że dyrektor Hingst nie ma "pozytywnie rozpatrzonego wniosku, że szkoła może działać".
- Nie może każdy, kto chce sobie założyć szkołę. Musi mieć dokumenty na to, że ona działa. Na tę chwilę pani Krystyna nie ma zgody na prowadzenie szkoły - mówi Karaśkiewicz.
Dyrektor Krystyna Hingst mówi także o tym, że do jej szkoły uczęszczają dzieci z różnymi zaburzeniami, autyzmem lub niepełnosprawnością i nagła zmiana środowiska może na nie źle wpłynąć.
Karaśkiewicz przekonuje, że rozumie problem i zrobi wszystko, żeby dzieci, które w tej chwili kończą klasy IV, V i VI dokończyły je w tym roku szkolnym w placówce w Kamnicy.
Nie obiecuje jednak, że pomoże dyrektorce w biurokratycznych zawiłościach, żeby szkoła mogła dalej funkcjonować.
- Wszytko robimy zgodnie z prawem - zapewnia jedynie.
Kuratorium: jest to tylko sprawa administracyjna
Informacje o całej sytuacji dotarły do kuratorium oświaty w Gdańsku za pośrednictwem mediów.
- Takie sygnały do kuratorium wcześniej nie docierały. Z ustaleń, które udało nam się poczynić, jest to sprawa związana z dokonaniem legalizacji pewnych zezwoleń na prowadzenie szkoły pomiędzy burmistrzem Miastka, który jest organem prowadzącym dla wszystkich szkół podstawowych publicznych w tym mieście, to jest jego zadanie, a panią, która prowadzi szkołę podstawową również publiczną na podstawie zezwolenia z roku 2001 w Kamnicy. Jest to tylko sprawa administracyjna - mówi Beata Wolak z kuratorium oświaty w Gdańsku.
Dodała, że w rozmowie z kuratorem burmistrz twierdziła, że pisma wysłała po rozmowie z rodzicami, kiedy przedstawiła im zaistniałą sytuację.
- Nie jest to tak, że dzieci obowiązku nie realizują i jest to pod groźbą sankcji, tylko wskazała im miejsca w szkołach publicznych w obwodzie, gdzie dzieci mieszkają - mówi Wolak.
Uspokaja też, że dzieci mogą chodzić do szkoły w Kamnicy do końca roku szkolnego.
- Być może będą kontynuować tę naukę i w następnych latach. W tej chwili po prostu trwa proces wyjaśniania decyzji administracyjnej i zezwolenia na prowadzenie tej szkoły - podsumowuje.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24