Zarzut kradzieży z włamaniem usłyszał mężczyzna, którego w poniedziałek rano zatrzymała policja. Zdaniem śledczych to właśnie on ukradł auto należącego do pani Ani, matki 6-letniej dziewczynki zmagającej się z rzadką chorobą, nazywaną klątwą Ondyny. Auto jest niezbędne, żeby wozić Emilkę i potrzebny jej sprzęt do przedszkola, na rehabilitację czy do szpitala. 42-latek złożył już wyjaśnienia i przyznał się do winy. Prokurator zastosował wobec niego policyjny dozór.
Auto skradziono rodzinie z hali garażowej na gdańskim Przymorzu pod koniec lutego. - Jesteśmy uziemione – mówiła wówczas pani Anna i apelowała o pomoc.
Wszystko dlatego, że dziewczynka choruje na zespół wrodzonej ośrodkowej hipowentylacji (CCHS); ta rzadka choroba jest potocznie nazywana Klątwą Ondyny. Dotknięte nią osoby - a jest ich najprawdopodobniej zaledwie kilkaset na świecie - nie są świadome tego, że muszą zaczerpnąć oddechu.
Kiedy Emilka zamyka oczy, jej mama musi być czujna, bo kiedy dziecko zasypia, przestaje oddychać i umiera. Dziewczynka potrzebuje stałej opieki specjalistów, samochód jest dla nich bardzo ważny, bo codziennie jeżdżą do przedszkola, na rehabilitację czy do szpitala.
- Niestety w naszym przypadku korzystanie z komunikacji miejskiej jest praktycznie niemożliwe, bo sprzęt, z którego korzysta Emilka, czyli respirator i torba z rzeczami do pierwszej pomocy to prawie siedem kilogramów – wyjaśniała matka.
Gdy nagłaśnialiśmy sprawę, kobieta dzieliła się z nami nadzieją, że może historia jej córki przemówi do sumienia złodziei i auto zostanie zwrócone. Do tej pory nie udało się go jednak odzyskać.
Monitoring pomógł w zatrzymaniu
W poniedziałek rano gdańska policja zatrzymała 42-letniego mężczyznę, który może mieć związek z kradzieżą auta. Już wiadomo, że był wcześniej karany za kradzieże i rozboje. Śledczy zabezpieczyli monitoring, na którym widać jak po osiedlowym parkingu kręci się dwóch mężczyzn. Policjanci przyznają, że ten materiał pomógł w zidentyfikowaniu mężczyzny. 42-letni mieszkaniec Gdańska był bardzo zaskoczony. Jeszcze w poniedziałek usłyszał zarzut kradzieży z włamaniem, za co grozi mu nawet 10 lat więzienia.
Początkowo podejrzany nie przyznawał się do winy, ale zmienił zdanie w prokuraturze, gdzie złożył wyjaśnienia. Policja wnioskowała o 3-miesięczny areszt, ale prokurator zastosował wobec mężczyzny policyjny dozór i poręczenie majątkowe.
Na razie nie udało się znaleźć skradzionego auta.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/aa/kv / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24