Zmarł 3,5-letni chłopiec, którego, jak twierdzi prokuratura, miał pobić 30-letni konkubent matki. Matka chłopca też usłyszała zarzuty narażenia dziecka na "ciężki uszczerbek na zdrowiu i spowodowania ciężkiego uszczerbku poprzez zaniechanie". Wcześniej zarzut usłyszał konkubent, ale po sekcji zwłok chłopca kwalifikacja czynów może ulec zmianie.
Informację, że 3,5-letni chłopiec, o którego życie walczyli lekarze, zmarł potwierdził sierż. sztab. Maciej Szarzyński, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Grudziądzu oraz dyrektor Szpitala w Grudziądzu Marek Nowak.
Zgon stwierdziła komisja lekarska.
Matka z zarzutami
Kobieta dziecka została w czwartek przesłuchana w prokuraturze w Grudziądzu i usłyszała zarzuty.
- Angelice L. przedstawiono zarzut narażenia dziecka na ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez zaniechanie - mówi Marcin Licznerski z Prokuratury Rejonowej w Grudziądzu.
Grozi jej od 3 do 15 lat więzienia. Podejrzana nie przyznała się do zarzucanego jej czynu.
- Złożyła obszerne wyjaśnienia, które są zbieżne z wyjaśnieniami złożonymi w dniu wczorajszym przez podejrzanego Radosława M., konkubenta matki - dodaje Licznerski.
Jak podaje dziennikarz TVN24 Mariusz Sidorkiewicz, zdaniem śledczych, kobieta nie miała bezpośredniego udziału w maltretowaniu dziecka, ale wiedziała lub podejrzewała, że jest ono bite przez konkubenta i nie reagowała.
Szczególne okrucieństwo
Chłopiec trafił do szpitala z licznymi siniakami. Kiedy pracownicy szpitala im. dr. Władysława Biegańskiego w Grudziądzu zobaczyli Tomka, od razu wezwali policję.
- We wtorek około godziny 13 trafił do nas 3,5-letni chłopiec. Był w skrajnie ciężkim stanie, nieprzytomny, miał duże trudności w oddychaniu. Czynność serca była zachowana. Chłopiec miał obrażenia, które mogły wskazywać na udział osób trzecich, dlatego powiadomiliśmy policję - mówi dr n. med. Piotr Brzeziński, specjalista anestezjologii i intensywnej terapii w grudziądzkim szpitalu.
Matka chłopca i jej konkubent zostali zatrzymani. 30-letni Radosław M. już w środę usłyszał zarzut. – Usłyszał zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i spowodowania ciężkich obrażeń ciała - powiedział zastępca prokuratora rejonowego w Grudziądzu Marcin Licznerski.
Reszta dzieci w ośrodku
Podejrzany nie przyznał się do winy, przedstawił swoją wersję zdarzenia, według której miał to być nieszczęśliwy wypadek. Na swoją obronę podaje także fakt, że sam zadzwonił na pogotowie.
Według obecnej kwalifikacji czyn zarzucony Robertowi M. zagrożony jest karą do 10 lat pozbawienia wolności. Został on decyzją sądu aresztowany na 3 miesiące.
- Muszę zastrzec, że przyjęty opis i kwalifikacja czynu ma charakter wstępny, gdyż sytuacja jest dynamiczna. Dziecko przebywa w szpitalu i jest w stanie krytycznym - zastrzegał wtedy Licznerski. Po śmierci chłopca zarzuty dla pary prawdopodobnie się zmienią. Śledczy czekają na razie na wyniki sekcji zwłok dziecka.
Prokurator poinformował także, że pozostałych sześcioro dzieci kobiety trafiło do ośrodka opiekuńczego. Tak zdecydował sąd. Dzieci zostały przesłuchane w Toruniu z udziałem biegłych psychologów.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa//ec / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24