Gdyńscy kucharze od rana gotują prawie tonę zupy wiśniowej z makaronem. Jeśli im się uda, ustanowią nowy rekord Polski. Darmowe porcje zupy będą rozdawać wolontariusze. W całym tym kulinarnym zamieszaniu jest też szczytny cel. Równolegle z gotowaniem będzie prowadzona zbiórka pieniędzy dla kibica Arki Gdynia, który walczy z glejakiem mózgu.
W ogromnym garze w Gdyni woda wrzała już o godz. 7. Tak radny Jarosław Kłodziński szykuje się do pobicia kolejnego kulinarnego rekordu.
Po smażeniu jajecznicy oraz gotowaniu gulaszu i bigosu, przyszła pora na zupę wiśniową.
- Do pobicia rekordu w gotowaniu zupy wiśniowej wystarczyłoby nam 300 litrów. Z uwagi na to, że jest duże zainteresowanie tym wydarzeniem gotujemy prawie tonę. Do kucharzenia zaprosiliśmy szefów kuchni gdyńskich szkół i przedszkoli. Swój udział potwierdziło ponad 20 osób - mówi Jarosław Kłodziński.
Darmowa zupa
W ważącym pół tony garnku znajduje się 600 litrów wody, 250 litrów soku wraz z drylowanymi wiśniami, 50 kilogramów cukru, 50 kilogramów makaronu oraz kisiel.
- Jest stres, nerwów też nie brakuje. Gdyby było inaczej to znaczyłoby, że wpadłem w rutynę i trzeba kończyć z tą pasją. Zaczęliśmy gotować wodę w sobotę o godz. 23. Około 7 dopiero się gotowała - opowiada Kłodziński.
Na darmową porcję zupy wiśniowej może liczyć każdy, kto pojawi się na placu Grunwaldzkim w Gdyni. Rozpoczęcia wydawania zupy zaplanowano po 13.
Gotują dla Mariusza
"Wielkie pichcenie" odbywa się w ramach akcji charytatywnej "Gotuj dla Mariusza". Działacze oraz wolontariusze będą zbierać do puszek pieniądze na leczenie Mariusz Judyckiego, który walczy z glejakiem mózgu.
- Postanowiliśmy pomóc osobie w potrzebie. Wolontariusze z gdyńskich szkół będą kwestować dla Mariusza od godz. 11 do 18. Cały dochód zostanie przekazany na jego leczenie - tłumaczy Janina Wasylka, uczestniczka akcji.
Pan Mariusz, zagorzały kibic Arki, nie mógł się pojawić na pl. Grunwaldzkim, ale w Gdyni nie zabrakło jego siostry.
- Mariusz jest twardym facetem, ale pewnie będzie dzisiaj płakał. Wie o tej akcji. Jest szczęśliwy, że ta ukochana Arka dała taki odzew. Dla niego to całe życie. Od dziecka wszędzie w domu wisiały plakaty - mówi Anna Judycka-Muszyńska.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/mś / Źródło: TVN24 Pomorze