Grupa mężczyzn wtargnęła nocą na teren nowo otwartej Stoczni Cesarskiej w Gdańsku. - Rozpalili ognisko. Palili sprzęty, stoły, krzesła. Na końcu postanowili rozprawić się z darem krakowian dla Pomorza - księżycem, który przypłynął do nas miesiąc temu - opowiada Czesław Podleśny, rzeźbiarz.
Wszystko działo się w nocy z piątku na sobotę.
Z zapisu monitoringu wynika, że grupa około siedmiu mężczyzn weszła na teren niedawno otwartej Stoczni Cesarskiej w Gdańsku i zniszczyła otoczenie budynku Mleczny Piotr, gdzie znajdują się pracownie artystów ze stowarzyszenia WL4 Przestrzeń Sztuki.
Sprawcy rozpalili ognisko, spalili drewniane palety, krzesła, stoły. Zniknął także półksiężyc - rzeźba, która przypłynęła w sierpniu Wisłą z Krakowa do Gdańska. Była na rusztowaniu i niedługo miała zostać powieszona.
- W sobotę przyjechałem do Gdańska, żeby kontynuować działania związane z logistyką montażu księżyca na dźwigu. Był piękny zachód słońca. W niedzielę rano zobaczyliśmy gruzy po stolikach, stołach i dopiero po chwili mówię: o, nie ma księżyca! - opowiada Bartolomeo Koczenasz, autor rzeźby.
Księżyc udało się wyciągnąć
Artyści widzieli monitoring, dlatego od początku podejrzewali, co mogło stać się z rzeźbą.
- Najpierw ją zrzucili z rampy. Księżyc był ciężki, więc w sześć osób gdzieś go nieśli. Nie wiemy gdzie, bo monitoring jest obrotowy i urywa się w miejscu przed ogniskiem. Na pewno nie został spalony, bo musiałyby pozostać ślady konstrukcji, która była aluminiowa. Podejrzewamy, że został wrzucony do Motławy - mówił w poniedziałek Czesław Podleśny, rzeźbiarz.
Podejrzenia się potwierdziły.
Nurkowie przeszukiwali w poniedziałek teren, ale niczego nie znaleźli. We wtorek jednak rzeźba wypłynęła w basenie Stoczni Remontowej. Artyści podkreślali, że wyciągnięcie jej nie będzie łatwe.
- Ma 4,5 metra długości, 2 metry wysokości i metr szerokości. Normalnie waży około 150 kilogramów, ale nabierając wody może ważyć parę ton. Ciężar wody może zniszczyć konstrukcję, dlatego trzeba ją wyciągać ostrożnie - mówił Podleśny.
Około godziny 13 udało się wyciągnąć rzeźbę.
Pięć lat więzienia
Zniszczenia, których wandale dokonali dookoła budynku, oszacowano na 350 złotych, dlatego zakwalifikowano to jako wykroczenie. Ale wartość rzeźby wyceniono na około 40 tysięcy złotych. Sprawą zajęła się policja.
- Zabezpieczono ślady i monitoring. Na tej podstawie będziemy ustalali sprawców przestępstwa. Za kradzież może grozić do 5 lat więzienia, natomiast wykroczenie zagrożone jest karą grzywny - mówi aspirant Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: zdjęcia z monitoringu