Ksiądz ukarany mandatem za palenie książek przed kościołem. Sprawa trafiła też do prokuratury

Po mszy spalono książki i inne rzeczy, które "przynosiły złą moc"
Spalono przedmioty, które miały być "magiczne"
Źródło: tvn24

Przed kościołem w Gdańsku po mszy publicznie spalono książki i inne przedmioty, które na prośbę księdza przynieśli parafianie. W ten sposób mieli pozbyć się wszystkiego, co "przynosi złą moc". Ksiądz, który brał udział w tym wydarzeniu, został ukarany mandatem przez straż miejską. Do prokuratury wpłynęło natomiast zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Przedmioty zostały spalone w niedzielę przed gdańską parafią NMP Matki Kościoła i św. Katarzyny Szwedzkiej. Zdjęcia z wydarzenia opublikowała na swoim profilu internetowym Fundacja SMS z Nieba.

- Osoba podejrzewana o popełnienie wykroczenia została poproszona przez nas o stawiennictwo w siedzibie straży i złożenie wyjaśnień. Stawiła się, złożyła wyjaśnienia, przyznała do winy i została ukarana mandatem - tłumaczy Wojciech Siółkowski, rzecznik Straży Miejskiej w Gdańsku.

Na tym jednak się nie skończyło.

- Są takie przypadki, że mandat nie wystarczy – oburza się Zdzisław Kuczma z Rybnickiego Alarmu Smogowego.

Jak twierdzi, w spalanych przedmiotach jest farba drukarska i plastik. – Po spaleniu z dymem mogą się wydzielać rakotwórcze substancje – przekonuje.

RAS dodaje, że nie interesuje ich kontekst światopoglądowy, a jedynie ten związany z ochroną środowiska.

– Impulsem było to, jak zobaczyliśmy na zdjęciach dzieci w pobliżu ogniska. Ich zdrowie mogło być narażone. Naszym zdaniem tu zwykły mandat nie wystarczy – uważa Kuczma. - Nie ma znaczenia, czy to ksiądz, czy robotnik na budowie – dodaje.

Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku potwierdza, że do prokuratury wpłynęło we wtorek zawiadomienie w tej sprawie.

- Rybnicki Alarm Smogowy skierował zawiadomienie w związku z tym zdarzeniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przeciwko ochronie środowiska - mówi Wawryniuk.

"Fakt spalenia książek i innych przedmiotów był niefortunny"

Zdjęcia z wydarzenia opublikowała na swoim profilu internetowym Fundacja SMS z Nieba, która ma siedzibę w Koszalinie - to ona organizowała rekolekcje w gdańskiej parafii. Zdjęcia opatrzone były cytatami z Biblii i Katechizmu Kościoła Katolickiego, które odnosiły się do palenia książek dotyczących magii czy odrzucenia okultyzmu i wróżbiarstwa.

Założycielem tej fundacji i inicjatorem spalenia przedmiotów jest ksiądz Rafał Jarosiewicz.

Wśród spalonych na stosie przed kościołem rzeczy były najróżniejsze przedmioty, ale przede wszystkim książki - głównie fantasy, jak powieści o Harrym Potterze czy saga "Zmierzch", ale także pozycje myślicieli hinduskich. Oprócz tego widać maskę afrykańską, figurki słoni, parasolkę z postacią z japońskich kreskówek Hello Kitty oraz ramki z obrazami – są położone frontem do ziemi, więc nie widać, co na nich jest.

We wtorek Fundacja SMS z Nieba opublikowała na swoim profilu w mediach społecznościowych oświadczenie księdza Rafała Jarosiewicza w tej sprawie.

"Fakt spalenia książek i innych przedmiotów był niefortunny. Nie miał on jednak charakteru prześmiewczego wobec jakiejkolwiek grupy społecznej czy religii, nie był też wymierzony w książki jako takie czy kulturę. Jeśli ktokolwiek moje działanie odebrał w ten sposób, chciałbym w tym miejscu go bardzo serdecznie przeprosić" - napisał ks. Rafał Jarosiewicz.

"Fundacja przez ostatnie pięć lat rozdała za darmo prawie ćwierć miliona książek, w tym też książki, które uratowaliśmy przed zniszczeniem w sytuacji likwidacji magazynów przez wydawnictwa" - czytamy dalej.

"Niefortunna była także publikacja fotografii ukazujących zniszczenie książek i innych przedmiotów dobrowolnie przyniesionych przez uczestników rekolekcji, zwłaszcza że nie zawierała żadnych wyjaśnień" - dodał ks. Jarosiewicz.

Kuria: forma nieodpowiednia

Zanim ks. Jarosiewicz wydał oświadczenie, do sprawy odniosła się kuria biskupia w Koszalinie.

- Sama forma była dyskusyjna, a nawet nieodpowiednia. Nie podpisałbym się pod nią – krytykował ks. Wojciech Parafianowicz, rzecznik kurii biskupiej w Koszalinie. Jednak z drugiej strony podkreślił, że szkodliwe jest praktykowanie okultyzmu, wiara we wróżby i podobne zjawiska, a intencje księdza ocenił jako dobre.

- Kościół zawsze będzie na nie wskazywał, ponieważ mają one destrukcyjny wpływ na życie wielu ludzi. Z pewnością takie właśnie intencje przyświecały pomysłodawcom rekolekcji. Nie mieli oni też wpływu na to, co ostatecznie przyniosą ze sobą ich uczestnicy - zaznaczył ks. Parfianowicz.

Ksiądz Parafianowicz zauważył również, że całe wydarzenie zostało oderwane od kontekstu, czyli tematu rekolekcji, ze szkodą dla samej tematyki.

- Czym innym jest bycie na miejscu, usłyszenie odpowiedniego wprowadzenia, a czym innym obejrzenie w internecie wyrwanego z kontekstu zdjęcia opatrzonego tendencyjnym tytułem. Powtórzę jednak, że forma działania była nieodpowiednia i w odbiorze medialnym mogła nawet odwrócić uwagę od realnych zagrożeń duchowych - podkreślił ks. Parfianowicz.

- Mówimy teraz o jakimś zdjęciu, o tej formie, zamiast rozmawiać o realnym problemie - stwierdził.

Przyznał, że rozmawiał z "księdzem Rafałem (Jarosiewiczem - red.)" i przekazał mu to samo. Kuria żadnych konsekwencji nie zamierza wobec niego wyciągać, ale liczy na to, że ksiądz zmieni w przyszłości formę rekolekcji.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24

Czytaj także: