Ograniczenie prędkości i fotoradar na ścieżce rowerowej. W Sopocie władze szykują zmiany dla cyklistów. Rowerzystom taki pomysł się nie podoba. Nawet marszałek Sejmu, Ewa Kopacz, która właśnie odpoczywa na Pomorzu, krytykuje ten pomysł.
Wkrótce o ograniczeniu prędkości dla rowerzystów w Sopocie informować ma 40 znaków ustawionych wzdłuż ścieżki rowerowej w pasie nabrzeżnym. To pomysł władz miasta, które przekonują, że pędzące jednoślady stwarzają zagrożenie dla spacerowiczów.
O komentarz poprosiliśmy cyklistów. – To trochę głupi pomysł – irytuje się Patryk Polak, rowerzysta. – Nie słyszałem o przypadkach potrąceń pieszego na ścieżce, nie wiem co oni chcą tym sposobem osiągnąć?
Prędkość "stanowczo za mała"
Jak dodaje inny rowerzysta, Andrzej Cybulski, prędkość 10 km/h jest stanowczo za mała. – Może starczyłoby 15 km/h, ale 10 km/h to za mało – tłumaczy Andrzej. – Ale jak już będzie ograniczenie, to oczywiście będę musiał się stosować.
Marszałek Sejmu na rowerze nie szaleje
Reporterka TVN24 trafiła też na przebywającą na krótkim urlopie na Pomorzu Ewę Kopacz. Marszałek, która właśnie była na rowerze, też skomentowała pomysł:
– Jest zły – powiedziała. – Ludzie zachowują się na ścieżkach kulturalnie, przestrzegają przepisów i nie widzę powodu ograniczania prędkości. Apeluję do władz: zaufajcie ludziom. My na rowerach jesteśmy odpowiedzialni i nie szalejemy - zapewniła.
Z radarem na ścieżce?
Jak zapewnia Anna Dyksińska z Biura Prasowego Sopotu, kontrowersyjne znaki mają raczej ostrzegać niż służyć do tego, by kogoś karać. Policja nie wyklucza jednak, że na ścieżce mogą pojawić się funkcjonariusze z radarem.
Autor: aja/mz / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24