Osiem miesięcy Jan M. unikał procesu. Do dziś. Przed Sądem Okręgowym w Elblągu odpowie za zabicie żony i usiłowanie zabicia córki. M. zranił ją nożem, uszkodził rdzeń kręgowy - młoda kobieta porusza się na wózku inwalidzkim. - Nie spałam całą noc. Nadal się go boję. Nie potrafię i nie chcę spojrzeć mu w oczy. To wszystko teraz do mnie wraca - mówi poszkodowana pani Wioleta.
Proces 61-latka miał ruszyć 20 lipca 2016 r. Wtedy sprawę odroczono, bo oskarżony nie stawił się w sądzie ze względu na zły stan zdrowia.
Jak się okazało, Jan M. przebywał w szpitalu przy Areszcie Śledczym w Bydgoszczy. Kolejny termin rozpoczęcia procesu wyznaczono na 21 września. Jednak i tym razem M. się nie pojawił. Pod koniec stycznia br. biegły lekarz stwierdził, że mężczyzna może już stanąć przed sądem.
"Nadal się go boję"
Podczas rozprawy 8 marca wyjaśnienia ma złożyć oskarżony oraz jego córka. Pani Wioleta złożyła wniosek, w którym poprosił sąd, by na czas jej zeznań salę opuścił oskarżony.
- To wszystko teraz do mnie wraca. Całą noc nie spałam. Jestem zdenerwowana i nie mogę dojść do siebie. Nadal się go boję. Nie chcę i nie potrafię spojrzeć mu w oczy. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje - powiedziała córka oskarżonego tuż przed wejściem na salę.
Jan M. zadeklarował, że chce brać udział w kolejnych posiedzeniach. - W tym momencie jego stan zdrowia jest na tyle dobry, że może brać udział w kolejnych posiedzeniach i taką wolę wyraził - mówi Izabela Deja, obrońca M.
O historii pani Wiolety wielokrotnie pisaliśmy i mówiliśmy na na antenie TVN24. Kobieta utrzymuje się z niewielkiego zasiłku i cały czas walczy o powrót do zdrowia. Lekarze dają jej 70 proc. szans na to, że znów będzie mogła stanąć na nogi.
Wywalczyła rentę
Zakład Ubezpieczeń Społecznych początkowo odmówił pani Wiolecie renty. Dlatego kobieta szukała sprawiedliwości w sądzie. Wygląda na to, że się udało. Sąd Rejonowy w Elblągu wydał wyrok wstępny, w którym stwierdził, że poszkodowanej należy się renta. - W związku z tym ZUS zajął się tą sprawą w trybie pilnym. Lekarz orzecznik wydał już orzeczenie i teraz musi się ono tylko uprawomocnić. W połowie marca powinna zapaść decyzja o przyznaniu renty. Będzie to decyzja wsteczna - informuje Monika Górecka z ZUS.
To oznacza, że pani Wioleta otrzyma również nadpłatę renty, za te miesiące, kiedy jej nie otrzymywała. Świadczenie będzie naliczane od października 2016 r. - to data, gdy do ZUS trafił wniosek o rentę.
Dostała nożem, gdy próbowała ratować matkę
W rodzinnym domu pani Wiolety często dochodziło do awantur. Często interweniowała tam policja. Rodzina miała "niebieską kartę". Dramat zaczął się ponad rok temu podczas kolejnej awantury domowej. To wtedy jej pijany ojciec zaatakował swoją żonę. - Mama dostała nożem, odwróciłam się, żeby ją złapać, wtedy dostałam cios w plecy - opowiada kobieta. Zaryzykowała, bo jak mówi: nie mogła postąpić inaczej. - Życie matki było dla mnie ważniejsze niż własne - dodaje.
Bohaterstwo kosztuje
Cios, który zadał jej ojciec, uszkodził rdzeń kręgowy. Kobieta porusza się na wózku inwalidzkim. Choć diagnoza zabrzmiała jak wyrok, lekarze dali jej też nadzieję. Ma 70 procent szans na to, że będzie jeszcze mogła stanąć na nogi. Co prawda przy pomocy kul, ale nie byłaby przykuta do wózka. Dziewczyna musi jednak korzystać z kosztownej rehabilitacji.
W styczniu pani Wioleta pojechała do specjalnego ośrodka w Górowie Iławieckim. Dzięki turnusowi rehabilitacyjnemu jest poprawa, choć niewielka. - Mięśnie bardzo powoli się regenerują, ale jest lepiej. W tym roku przeszłam o kulach samodzielnie 15 metrów. Był to krok chwiejny, potrzebowałam asekuracji, ale bardzo się z tego cieszę - opowiada pani Wiola.
Niektórzy dzwonili, żeby powiedzieć, że "są ze mną"
Dzięki licznym publikacjom w mediach wiele osób otworzyło dla pani Wioli swoje serca. Kobieta otrzymała nie tylko paczki z żywnością czy odzieżą, ale i oferty pracy. Swoją pomoc zaoferowały też kancelarie prawne. Przed rodzinnym domem wkrótce pojawi się też nowy, metalowy podjazd. Dzięki temu będzie mogła sama wejść do domu.
- Wiele osób się do mnie odezwało. Niektórzy po prostu dzwonili, żeby powiedzieć, że "są ze mną". Udało się otrzymać mieszkanie na parterze w gminie Braniewo. Jedna osoba zaproponowała, że pomoże je wykończyć - mówi Milewska.
Brat pani Wiolety o trudnej sytuacji siostry:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp/i/jb / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | Michał Broniek