Sołtys Rytla dziękuje za pomoc, jaką otrzymali poszkodowani w wyniku nawałnic na Pomorzu. W ciągu pierwszych godzin po katastrofie dominowała pomoc sąsiedzka. Początkowo kontakt był utrudniony, przez co służby dotarły później.- Nie mamy pretensji do nikogo - zaznacza.
Dwa tygodnie po nawałnicy, która przeszła przez Pomorze, nadal trwają prace porządkowe.
Łukasz Ossowski, sołtys Rytla, jednej z najbardziej zniszczonych miejscowości, dziękuje wszystkim, którzy pomogli w trudnym dla nich momencie. Mieszkańcy w szczególności dziękują wolontariuszom.
Na dalszy plan schodziły zniszczone domy i samochody
- W pierwszych godzinach po nawałnicach zastanawialiśmy się przede wszystkim, czy naszym najbliższym nic się nie stało. Skupialiśmy się na dotarciu do nich. Na dalszy plan schodziły wtedy zniszczone domy, samochody i powalone drzewa - wspomina sołtys Rytla.
Na początku dominowała pomoc sąsiedzka. Zniszczenia były tak duże, że straż nie wszędzie zdołała dotrzeć na czas.
- Pierwsi w nocy zaczęli pomagać strażacy. To oni byli na miejscu ogromnej tragedii, jaka miała miejsce w Suszku. Jeśli chodzi o nas, to ogrom zatarasowanych dróg był tak duży, że ciężko określić w kategorii czasu, czy pomoc przyszła szybko - mówi Ossowski.
"Wyciągnijmy wnioski, żeby w przyszłości zadziałać właściwej"
Podczas nawałnic przerwane zostały sieci komunikacyjne. Kontakt był wtedy znacznie utrudniony i ciężko było wezwać pomoc.
- Nie mieliśmy kontaktu telefonicznego, ani żadnego innego. To była bardzo trudna sytuacja dla nas. Po katastrofie nauczyliśmy się jednego - pokory. Nie mamy pretensji do nikogo. Wyciągnijmy konsekwencje z tego, co się wydarzyło, żeby w przyszłości, jeśli dojdzie do takiej sytuacji, wszyscy mogli zadziałać właściwiej - podsumowuje Ossowski.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Pomorze