Ratownicy WOPR mówią o prawdziwej czarnej serii nad Bałtykiem. Do niedzielnego południa na pomorskich kąpieliskach utonęło już dziewięć osób, czyli tyle, ile przez cały ubiegły rok. Przeprowadzono 30 akcji ratowniczych i kilkanaście reanimacji.
- Sytuacja jest dramatyczna, dane cały czas się zmieniają, bo wciąż odbieramy nowe telefony - informuje Marcin Burda z Centrum Koordynacji Ratownictwa WOPR w Sopocie.
Groźne prądy wsteczne
Za trudne warunki do kąpieli odpowiada bardzo silny wiatr i zdradliwe prądy wsteczne. – Szczególnie niebezpieczne są rejony Wyspy Sobieszewskiej, Stegny, Mierzei Wiślanej. Na wprost tych kąpielisk znajduje się Głębia Gdańska, która dodatkowo nasila prądy. Podobnie niebezpieczne są rejony Władysławowa, Dąbek i Karwi – tłumaczy Burda. Jak dodaje, Bałtyk to nie ocean, tu dominuje krótka fala, która może "porwać" pływającego. Tak stało się w przypadku osób pływających na pontonie w rejonie Sobieszewa. – Cztery osoby porwał prąd, jednej z kobiet nie udało się uratować – relacjonuje.
Pięć osób utonęło w powiecie puckim
Najwięcej, bo aż pięć osób, utonęło w powiecie puckim.
– W sobotę czarna seria rozpoczęła się od utonięcia 34-latka w Karwi przy wejściu nr 45. Kolejny 24-latek z Władysławowa utonął około godziny 17.00. Godzinę później utonął 26-latek. Dziś już mamy zgłoszenia o dwóch topielcach jeden we Władysławowie, drugi w Karwi - wylicza st. asp. Łukasz Dettlaff, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pucku. W sobotę do tragicznego zdarzenia doszło na plaży w Gdańsku-Sobieszewie. Jak poinformował dyżurny policji w Gdańsku, utopiła się tam 50-letnia kobieta, która próbowała ratować swoje wnuczęta.
Słuchać ratowników
Jak tłumaczy Burda, najważniejsza zasada bezpiecznej kąpieli to słuchać poleceń ratowników. – Nie wolno też wchodzić do wody po alkoholu – dodaje.
Według policyjnych statystyk, w ubiegłym roku w woj. pomorskim utonęło 36 osób, z czego 9 w morzu.
Autor: aja/b / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24