Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zbada sprawę wypadku na drodze krajowej nr 10 w Cierpicach (województwo kujawsko-pomorskie) z 23 sierpnia, jak i możliwych nieprawidłowości podczas oględzin miejsca zdarzenia. Okazało się bowiem, że służby nie dostrzegły w jednym z wraków zwłok mężczyzny. Jego ciało znaleziono dopiero następnego dnia, gdy samochód stał już na policyjnym parkingu.
Do tragicznego wypadku doszło 23 sierpnia tego roku na drodze krajowej nr 10 w Cierpicach koło Torunia, na odcinku pomiędzy węzłami Toruń Zachód i Bydgoszcz Południe. Zderzyły się samochód osobowy, bus i ciężarówka. Jak przekazywała tamtego dnia policja, zginęła jedna osoba, a trzy odniosły obrażenia. Nazajutrz funkcjonariusze otrzymali jednak informację, że w części ładunkowej busa mogła przebywać jeszcze jedna osoba. Jej ciało znaleziono w rozbitym samochodzie, który stał już na policyjnym parkingu.
Sprawę wypadku w Cierpicach zbada gdańska prokuratura
Wniosek o wyznaczenie innej jednostki do zbadania możliwych nieprawidłowości podczas oględzin miejsca wypadku toruńska prokuratura złożyła do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. - Sprawę przekazano do rozpoznania Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku - poinformowała we wtorek Marzena Muklewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa gdańskiej prokuratury okręgowej, przekazała natomiast, że ta jednostka prowadzi oba postępowania: zarówno dotyczące okoliczności wypadku, jak i oceny prawidłowości działania służb podczas oględzin na miejscu zdarzenia. - W obu przypadkach postępowania toczą się w sprawie. W pierwszej kolejności prokurator musiał się zapoznać z zebranym materiałem, ale kolejne czynności zostały już zlecone - powiedziała Wawryniuk.
Zawieszono pięciu funkcjonariuszy, w tym zastępcę naczelnika
Jak mogło dojść do takiego przeoczenia? Młodszy inspektor Monika Chlebicz, oficer prasowy kujawsko-pomorskiej policji, mówiła 26 sierpnia, że trzy osoby, które jechały busem, po wypadku twierdziły, że w pojeździe więcej nikogo nie było. Taką wiadomość miały przekazać nie tylko policjantom, ale również innym służbom działającym na miejscu zdarzenia.
Po otrzymaniu tej informacji najprawdopodobniej nikt z przedstawicieli służb - byli tam nie tylko policjanci, ale również strażacy, a czynności nadzorował prokurator - nawet nie otworzył drzwi od części ładunkowej auta, gdzie przewożonych było wiele narzędzi i materiałów budowlanych.
- Pięciu funkcjonariuszy Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Toruniu, w tym zastępca naczelnika, zostało zawieszonych w czynnościach służbowych. Wobec nich zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Będzie ono prowadzone przez Komendę Wojewódzką Policji w Bydgoszczy - powiedziała wtedy Chlebicz. Pytana we wtorek o tę kwestię podkreśliła, że nic się jeszcze w tej sprawie nie zmieniło. W jej ocenie na pewno doszło do nieprawidłowości, ale o tym, kto nie dopełnił obowiązków, rozstrzygało będzie prokuratorskie śledztwo. Przeoczenie służb najprawdopodobniej nie miało wpływu na stan ofiary wypadku. - Wstępna opinia biegłego po sekcji zwłok jest taka, że wielonarządowe obrażenia mężczyzny wskazują na śmierć na miejscu - informował trzy dni po wypadku Jarosław Kilkowski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KM PSP Toruń