Podczas remontu mieszkania w Bydgoszczy pracownicy znaleźli obrazy. Postanowili je zabrać i później sprzedać. Okazało się, że to cenne dzieła Leona Wyczółkowskiego. Przez dziesięciolecia uważano, że te obrazy zaginęły lub spłonęły. Teraz pracownicy ekipy remontowej odpowiedzą przed sądem. Śledczy badają jeszcze drugi wątek tej sprawy. Chodzi o to, jak te dzieła znalazły się w prywatnym mieszkaniu.
Bydgoska prokuratura zakończyła właśnie śledztwo dotyczące odkrycia dzieł sztuki i pamiątek po malarzu Leonie Wyczółkowskim. Przez lata uważano, że obrazy, należące przed II wojną światową do ówczesnego Muzeum Miejskiego w Bydgoszczy, zaginęły podczas wojny, a część z nich spłonęła.
Okazało się jednak, że dzieła były w prywatnym mieszkaniu w Bydgoszczy. Sprawa wyszła na jaw, kiedy rodzina postanowiła odświeżyć mieszkanie i wynajęła ekipę remontową. Jak ustalili śledczy, dwaj mężczyźni podczas prac znaleźli obrazy. Postanowili je zabrać i sprzedać.
- Prokurator zarzuca mężczyznom, że wykorzystując fakt wykonywania prac remontowych w mieszkaniu ukradli kilka dzieł sztuki. Z ustaleń śledztwa wynika, że nie do końca zdawali sobie sprawę z wartości artystycznej i kulturowej tych dzieł - mówi Agnieszka Adamska-Okońska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Kiedy sprawa wyszła na jaw, mężczyźni przyznali się do winy i współpracowali ze śledczymi. Wskazali również miejsca, gdzie może znajdować się więcej dzieł.
Dzięki współpracy oskarżeni zostaną łagodnie potraktowani - prokuratura wniosła do sądu, aby ten skazał ich, na zasadzie dobrowolnego poddania się karze, na 11 miesięcy więzienia w zawieszeniu.
Jak dzieła znalazły się w prywatnym mieszkaniu?
To jednak nie koniec sprawy. Śledczy badają również drugi wątek, czyli jak te dzieła sztuki znalazły się w prywatnym mieszkaniu w Bydgoszczy. Przeszukali już kilkadziesiąt miejsc i mają kilka hipotez. Szczegółów na razie jednak nie ujawniają.
Skradzione zbiory wróciły do bydgoskiego muzeum.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że wracają do nas dzieła naszego patrona, czyli Leona Wyczółkowskiego, a także zbiory archeologiczne, które stanowiły podstawę do utworzenia naszej instytucji - mówi Anna Pruss-Świątek z Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy.
Zgodnie z wolą artysty wdowa przekazała prace do muzeum
Wśród odzyskanych prac znalazły się dzieła Leona Wyczółkowskiego, między innymi "Piwonie" (karton, akwarela), "Wiśnie kwitnące" (papier, autolitografia), "Chrystus Królowej Jadwigi" (papier, tusz, kredka litograficzna), "Pejzaż wiejski w kościołem" (papier, ołówek), "Ogólny widok Torunia" (papier, kredka, tusz), "Wyjazd króla" (papier, akwarela). Są też przedmioty należące do Franciszki i Leona Wyczółkowskich - szafa kredensowa (serwantka) z przeszkoloną zastawką z XIX w. i skrzynia - skarbczyk z XVII-XVIII w. Zabytki archeologiczne to naczynia ceramiczne (540-48 r. p.n.e), lampka oliwna (II w. n.e) i pierścień legionisty (I-III w. n.e).
Leon Wyczółkowski (1852-1936) był jednym z czołowych przedstawicieli malarstwa realistycznego Młodej Polski. Przez ostatnich kilkanaście lat życia był związany z Gościeradzem k. Bydgoszczy, gdzie kupił dworek za pieniądze otrzymane za przekazanie w 1922 r. swoich zbiorów Muzeum Wielkopolskiemu w Poznaniu. Żył tam i tworzył przez większość roku, od wiosny do jesieni. Został pochowany na cmentarzu w pobliskim Wtelnie. W 1924 roku Wyczółkowski nawiązał kontakty z bydgoskim Muzeum Miejskim (obecnie Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego), gdzie za życia odbyły się dwie jego wystawy. Zgodnie z wolą artysty w 1937 roku wdowa Franciszka Wyczółkowska przekazała bydgoskiemu muzeum w darze dzieła męża - 410 prac malarskich i 15 szkicowników z 496 rysunkami, a także 36 prac innych artystów.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Woźniak/Muzeum w Bydgoszczy