5-latek bawił się na placu zabaw w Białogardzie. Rodzice zerkali na niego przez okno. Nagle chłopiec zniknął. Okazało się, że Szymon wpadł do niezabezpieczonej studzienki tuż obok placu zabaw. Nie udało się go uratować. Prokuratura zarzuca rodzicom 5-letniego Szymona "narażenie go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia i nieumyślne spowodowanie jego śmierci".
Chodzi o tragiczny wypadek z czerwca ubiegłęgo roku w Białogardzie (woj. zachodniopomorskie). To wtedy 5-letni Szymon utopił się w niezabezpieczonej studzience kanalizacyjnej w pobliżu placu zabaw.
Chłopca znalazł jego ojciec. Mimo reanimacji dziecko zmarło.
Zarzuty dla rodziców
Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Białogardzie. Przesłuchani zostali oboje rodzice nieżyjącego Szymona i usłyszeli takie same zarzuty.
Podejrzani są o to, że „poprzez pozostawienie dziecka poza terenem ogrodzonej posesji bez sprawowania nad nim nadzoru i właściwej opieki, ale też bez nadzoru innej dorosłej osoby, narazili dziecko na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia”.
Rodzicom prokuratura zarzuca również nieumyślne spowodowanie śmierci chłopca. - Dopuścili do jego pobytu na terenie, na którym znajdowały się studzienki nieczynnej kanalizacji deszczowej wypełnione wodą i niezabezpieczone pokrywą. Chłopiec wpadł do jednej z nich i doszło do jego śmierci na skutek utonięcia – stwierdził Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. Oboje podejrzani nie przyznają się do winy. Rodzicom chłopca grozi nawet do 5 lat więzienia.
Co ze studzienkami?
Prokuratorskie postępowanie w tej sprawie jeszcze trwa. Z informacji przekazanych przez Gąsiorowskiego wynika, że śledztwo wykazało brak pokryw na studzienkach znajdujących się na miejskim terenie.
Pojawia się też wątek dotyczący zawiadomień policji o kradzieżach tych pokryw i niebezpiecznie otwartych studzienkach.
Prokuratura nie informuje jednak o tym, by chciała jeszcze komuś stawiać w tej sprawie zarzuty.
Studzienka zarośnięta, brak pokrywy
Szymon utonął 21 czerwca 2017 roku. Jak co dzień bawił się z dziećmi przed swoim domem. Ojciec zerkał na niego przez okno. Na chwilę spuścił go z oczu. Gdy zobaczył uciekające dzieci, a wśród nich nie było jego syna, wybiegł z domu. Podjechał samochodem do tych dzieci, pytał o Szymona, ale te nie wiedziały, gdzie on jest.
Ojciec więc zaczął szukać syna w pobliżu placu zabaw i przy niezabezpieczonej studzience kanalizacyjnej położonej ok. 20 m od placu zabaw znalazł jego but. Wszedł do studzienki wypełnionej wodą i stopami wyczuł chłopca. Wydostał go na powierzchnię. Reanimował do przyjazdu karetki pogotowia. Chłopca nie udało się uratować. Przyczyną śmierci, jak wykazała sekcja zwłok, było utonięcie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24