Rodzice nie pozwolili obmyć noworodka z krwi, a oczy chcieli zakrapiać mlekiem matki – twierdzi ordynator szpitala w Białogardzie, którego lekarze wnioskowali do sądu o ograniczenie praw rodzicielskich dla pary. Sąd przychylił się do tego, ale rodzice zabrali noworodka i uciekli. Szuka ich policja. Lekarze obawiają się o zdrowie dziecka.
- Obawialiśmy się o zdrowie noworodka. Trzeba było się porozumieć, a tu nie było tego porozumienia w najmniejszym stopniu – komentuje sytuację Roman Łabędź, kierownik oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala "Centrum Dializa" w Białogardzie.
W piątek tuż przed godz. 16 rodzice wcześniaka uciekli ze szpitala. Niecałą godzinę wcześniej dostali decyzję z sądu o ograniczeniu władzy rodzicielskiej wobec dziewczynki, która urodziła się dzień wcześniej. O ograniczenie tych praw wnioskował lekarze szpitala.
Wcześniak bez opieki lekarskiej
- Rodzice odmówili wykonywania jakichkolwiek czynności wobec dziecka. Na przykład nie mogliśmy go obmyć z wydzieliny poporodowej i krwi czy zakropić mu oczu – tłumaczy doktor Łabądź. - Pediatrzy długo rozmawiali z matką. Miała, podobnie jak ojciec dziecka, inne podejście w stosunku do współczesnej medycyny. Byli przeciwnikami szczepień, a oczy chcieli zakrapiać mlekiem matki – opowiada ordynator.
Brak zgody na jakiekolwiek czynności, choćby higieniczne, w stosunku do noworodka wzbudził sprzeciw personelu. - Nie mogliśmy pozwolić, by dziecku coś się stało na terenie szpitala – denerwuje się Łabędź.
Szpital wystąpił do sądu rodzinnego w Białogardzie. – Inaczej nie mogliśmy, wbrew woli rodziców, wykonać badań, czy podać dziecku leków. Pediatrzy uważali, że te czynności muszą być wykonane. Jeśli te badania nie są wykonane, to tracimy kontrolę nad stanem zdrowia dziecka – kontynuuje lekarz.
Sytuacja paradoksalna
Ordynator podkreśla, że konieczne jest choćby wykonanie badań na poziom bilirubiny, by wykluczyć żółtaczkę. Dziewczynka urodziła się w 37. tygodniu ciąży, była wcześniakiem, więc powinna być starannie przebadana i pozostawać pod opieką lekarzy.
Pacjentka to 27-letnia kobieta. Według lekarzy wydawała się miłą osobą. Zgadzała się na wszystkie czynności medyczne w stosunku do swojej osoby, na przykład podawanie jej leków przeciwbólowych. Poród również odbył się bez kłopotów. Dopiero po porodzie zaczął się konflikt.
- To paradoks. Pacjentka zgadzała się, żeby leczyć ją, jej można było podać leki, ale dziecku już nie – oburza się ordynator. - Obawiam się, że dziecko za jakiś czas trafi do szpitala w cięższym stanie – dodaje.
Rodzice poszukiwani
Policja poszukuje rodziców. Młodszy aspirant Karolina Rykaczewska ze szczecińskiej policji potwierdziła, że doszło do zabrania dziecka przez rodziców ze szpitala w Białogardzie. Dodała, że "obecnie wykonywane są czynności pod nadzorem prokuratury, które zmierzają do tego, by to zdarzenie zakończyło się w pozytywny sposób".
Prokuratura Okręgowa w Koszalinie nie udzieliła żadnych informacji w tej sprawie. Rzecznik "Centrum Dializa" z Sosnowca, do którego należy placówka, Witold Jajszczok powiedział, że rodzice sprzeciwiali się przeprowadzeniu takich czynności, jak między innymi "osuszeniu dziecka, ogrzaniu pod napromiennikiem ciepła, wytarciu z mazi płodowej, kąpieli dziecka w oddziale, podaniu witaminy K domięśniowo lub doustnie, szczepieniom ochronnym, ewentualnemu dokarmianiu dziecka, gdyby tego wymagało, wykonaniu badań przesiewowych, profilaktyce zakażenia przedniego odcinka oka (inaczej zabieg Credego)".
Sąd po stronie lekarzy
W zaistniałej sytuacji "w dniu porodu szpital skierował wniosek do Sądu Rejonowego w Białogardzie (III Wydział Rodzinny i Nieletnich) z prośbą o wyrażenie przez sąd zgody na przeprowadzenie tych czynności z uzasadnieniem, że większość z tych zaniechań może rzutować na możliwość pogorszenia stanu zdrowia dziecka, w tym możliwość zgonu. Sąd niezwłocznie przysłał do szpitala kuratora, który zebrał wywiad z rodzicami i personelem" - poinformował w komunikacie Centrum Dializa.
Rzecznik podał, że w piątek o godzinie 8 rano na terenie białogardzkiego szpitala została przeprowadzona rozprawa sądowa. - Sąd orzekł o częściowym ograniczeniu sprawowania władzy rodzicielskiej w zakresie udzielanych świadczeń medycznych, powołał też adwokata, któremu takie prawa zostały nadane - wyjaśnił Jajszczok.
Ucieczka z noworodkiem
Jak zaznaczył, "dziecko przez cały czas przebywało na sali wraz z matką i ojcem. Rodzicom nie zostały zabrane prawa rodzicielskie do sprawowania opieki nad dzieckiem, a jedynie zostały one ograniczone".
"Około godziny 15 pracownik sądu dostarczył do szpitala i do rodziców pismo z postanowieniem sądu. Rodzice wraz z dzieckiem opuścili szpital o godz. 15:52, wsiedli do samochodu zaparkowanego przed bramą szpitala i odjechali. Personel niezwłocznie powiadomił policję, która prowadzi stosowne czynności" - poinformował w komunikacie rzecznik placówki.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa / Źródło: TVN24 Szczecin