Archeologiczna korupcja. Mieli dawać łapówki za zgody na badania, w sumie 1,3 miliona

Pod lupą prokuratury są trzy osoby
Pod lupą prokuratury są trzy osoby. Jeden z archeologów przyznał się do winy
Źródło: Grzegorz Dolecki | TVN 24 Pomorze

Dwoje archeologów oraz urzędniczka z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Słupsku usłyszało zarzuty w aferze korupcyjnej, którą bada Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Chodzi o łapówki w zamian za zgody na prowadzenie badań archeologicznych poprzedzających nowe inwestycje. Kwota, jaka miała trafić do urzędniczki to nawet 1,3 miliona złotych. Jeden z archeologów przyznał się do winy i chce się poddać karze.

Do korupcji w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Słupsku miało dochodzić w okresie od stycznia 2005 roku do kwietnia w 2012 roku. Śledczy badają sprawę od czterech lat.

Jako pierwsze o tej sprawie poinformowało Radio Gdańsk.

Jedna z urzędniczek miała przyjmować łapówki od dwójki archeologów w zamian za polecanie ich inwestorom oraz zgody na przeprowadzenie prac w wybranych miejscach, m.in. w Bytowie, Człuchowie, Słupsku i Lęborku. Brak zgody oznaczałby paraliż planowanych inwestycji.

Jak informuje "Głos Pomorza", z ustaleń śledztwa wynika, że Iwona K. żądała od archeologów łapówek, w niektórych sytuacjach wręcz jednej trzeciej wynagrodzenia, które wypłacał im inwestor, w zamian za to, że właśnie im zlecała te prace. Sugerowała nawet inwestorom, by zrezygnowali z wybranego już wcześniej innego archeologa.

Żądała pieniędzy za duże inwestycje, za to, że archeolodzy mogli pracować na jej terenie. takie słowa miały paść w śledztwie

Chce się poddać karze

Do tej pory udało się udowodnić, że w sprawę są zamieszane trzy osoby, choć śledczy nie ukrywają, że może być ich więcej. Zarzuty usłyszał archeolog Jacek B.

- Będzie on odpowiadał za wręczenie urzędnikowi publicznemu łapówki w wysokości ponad 73 tys. zł oraz za tzw. pranie pieniędzy. Wiemy, że oskarżony przelewał te kwoty z różnych kont, tak by nie dało się ustalić, skąd pochodzą pieniądze - mówi Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.

Jackowi B. groziło nawet 8 lat więzienia, ale chce dobrowolnie poddać się karze. - Zaproponował dla siebie 2 lata więzienia w zawieszeniu na 2 lata oraz 20 tys. złotych grzywny. Prokurator zgodził się na takie rozwiązanie - mówi Marciniak.

Do Sądu Okręgowego w Słupsku wysłano już wniosek w tej sprawie.

"Zbieramy jeszcze dowody"

Na celowniku prokuratury jest też archeolog Agnieszka K. oraz urzędniczka Iwona K. Kobiety także usłyszały zarzuty, ale w przeciwieństwie do Jacka B. nie chciały dobrowolnie poddać się karze.

- Postępowanie wobec nich wciąż trwa, dlatego nie chcę mówić jeszcze o szczegółach. Zbieramy kolejne dowody, tak by nie było żadnych wątpliwości - dodaje Marciniak.

Według ustaleń śledczych łączna kwota łapówek sięgała blisko 1,3 mln złotych, a pieniądze krążyła po różnych rachunkach bankowych.

Iwona K. straciła już pracę w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Słupsku.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl

Autor: aa/gp / Źródło: TVN 24 Pomorze/ Radio Gdańsk

Czytaj także: