Po katastrofie lotu MH17 rosyjski prezydent Władimir Putin trafił na okładki wielu światowych tygodników opinii. "Newsweek" publikuje tekst dziennikarza Bena Judaha o trybie życia przywódcy imperium. Dziennikarz "Time'a" Simon Shuster wskazuje, że Putin rozgrywa Zachód przeciwko sobie, a magazyn opatruje okładkę minimalistyczną, ale poruszającą ilustracją. "The Economist" z kolei podkreśla, że kłamstwa Władimira Putina będą miały ogromne konsekwencje dla jego narodu i całego świata.
Simon Shuster, dziennikarz tygodnika "Time", od wielu lat pisze o Rosji, Ukrainie, opisuje wojnę w Syrii i rolę Rosji w polityce światowej. W najnowszym numerze tygodnika, w tekście, na niezwykle sugestywnej okładce magazynu anonsowanym tytułem "Zimna wojna II", pisze, dlaczego każdy kryzys wzmacnia Putina. Minimalistyczna okładka magazynu podkreśla rolę, jaką rosyjski prezydent odegrał w wydarzeniach na Ukrainie, w tym w zestrzeleniu boeinga 777, do którego doszło 17 lipca.
"Malezyjski boeing 777, na którego pokładzie leciało 298 osób - badacze AIDS, młode pary, podekscytowane dzieci - został zestrzelony z nieba, najwyraźniej przez wyprodukowaną w Rosji rakietę, i z nieba spadł makabryczny deszcz. Jeden głos - i tylko ten głos - mógł zakończyć ten niegodny spór nad ciałami niewinnych" - pisze dziennikarz w artykule "W Rosji. Przestępstwo bez kary".
"Ale Władimir Putin ledwo wzruszył ramionami i wskazał palcem na ukraiński rząd oraz, pośrednio, na jego zachodnich sojuszników. "Niewątpliwie państwo, na którego terytorium to się wydarzyło, ponosi odpowiedzialność za tę przerażającą tragedię - powiedział Putin na spotkaniu z doradcami w noc katastrofy" - podkreśla Simon Shuster.
"Czy Putin w końcu posunął się za daleko? Podczas gdy mijały dni, a smród się wzmagał, chłodno kalkulujący rosyjski prezydent znalazł odpowiedź: najwyraźniej nie" - dosadnie pisze dziennikarz "Time".
Bezczelność Putina
"Podczas gdy kontrolowane przez państwo rodzime media zakopały rolę Rosji w katastrofie pod lawiną antyzachodniej propagandy, liderzy w Europie i Stanach Zjednoczonych znowu znaleźli się w kropce z powodu bezczelności Putina. Holenderski premier, którego naród stracił 193 obywateli, żałośnie wezwał Putina, by ten 'zrobił to, czego się od niego oczekuje', by pomóc w wydobywaniu ciał" - ubolewa dziennikarz.
"Amerykański prezydent Barack Obama w podobnym tonie wypowiedział się 21 lipca, po tym jak szczątki ofiar zostały zapakowane do wagonów chłodni, do których nie mogli wejść zagraniczni śledczy: Biorąc pod uwagę bezpośredni wpływ na separatystów, Rosja i w szczególności prezydent Putin są bezpośrednio odpowiedzialni za to, żeby ich (separatystów) zmusić do współpracy ze śledczymi. To minimum tego, co mogą zrobić. I to jest właśnie kryzys w pigułce: minimum tego, co może zrobić Putin, było maksimum tego, o co mógł prosić Obama. Amerykański prezydent nie wyznaczył żadnego deadline'u, nie nakreślił żadnej czerwonej linii, nie groził" - pisze Simon Shuster.
"Pokolenie obywateli państw Zachodu dorosło w radosnym przekonaniu, że zimna wojna zakończyła się lata temu, a pokój jest przeznaczeniem Europy. Niechętnie biorą na siebie obowiązek zmierzenia się z rosnącymi ambicjami Rosji" - czytamy w tygodniku.
Wycofany Obama, podzielona Europa
"Czy Zachód może powstrzymać człowieka, który chce utrzymać ponure obyczaje rosyjskich carów i radzieckich przywódców, eksponując rosyjską wyjątkowość i siłę? Putin nie ma się czego obawiać, gdy patrzy na siły sprzymierzone przeciwko niemu" - kpi dziennikarz. "Obama, jako lider zmęczonego wojną państwa, wykluczył wszelkie wyjścia militarne, w tym dostarczanie broni Ukrainie. Europa jest zbyt podzielona i zbyt zależna od rosyjskich zasobów gazu, by wywołać jakiekolwiek długotrwałe przerwanie relacji. Jedynym wyjściem wydaje się ciągłe dokręcanie sankcji. A to trudniejsze niż się wydaje" - podkreśla dziennikarz.
"Plan Putina sięga o wiele dalej niż Ukraina. Ma on nadzieję, że konflikt związany z Rosją stworzy podziały w Europie, które zmniejszą wpływy Stanów Zjednoczonych. Jego wizją jest stworzenie 'większej Europy', która będzie się rozciągać od Portugalii aż po rosyjski brzeg Pacyfiku, a Moskwa będzie jednym z centrów wpływów tego obszaru. Poprzez tworzenie takich problemów jak Ukraina, które tylko on może rozwiązać, stawia się w centrum europejskiej polityki. Rosyjskie zasoby naturalne, ropa i gaz - od których uzależniona jest Europa - tylko dodaje mu znaczenia. W tym scenariuszu Stany Zjednoczone stają się rywalem, a nie sojusznikiem Europy" - ostrzega "Time".
"Władimir Putin nie musi się przed nikim tłumaczyć. Im bardziej świat będzie "czepiać się" jego i Rosji, tym większa będzie w Rosji chęć odwetu, z poczucia dumy i wrażenia, że jest się ofiarą. Izolacja będzie wciąż jedynym sposobem Zachodu na atak, a skoro Europie zabrakło chęci użycia jej po tym, co stało się z Syrią i Krymem, a nawet po światowym oburzeniu, wywołanym katastrofą lotu MH17, niezbyt prawdopodobne jest, że podejmie kroki, gdy opadnie szok. Putin już bawił się w tę grę. Musi tylko uzbroić się w cierpliwość i poczekać, aż niemoc Zachodu go oczyści" - czytamy w magazynie.
Carski portret Putina
Samotny, prowadzący monotonne życie, pracujący najciężej ze wszystkich rosyjskich przywódców od czasów Stalina car, który za największych zdrajców Rosji uważa tych, którzy okazali słabość i oddali władzę - Mikołaja II i Michaiła Gorbaczowa; człowiek, który nie wypuści władzy z rąk, bo to oznaczałoby śmierć. Taki obraz Władimira Putina wyłania się z artykułu dziennikarza Bena Judaha, opublikowanego w najnowszym numerze amerykańskiego wydania tygodnika "Newsweek", na którego okładce rosyjski prezydent w ciemnych okularach spogląda na płomienie po wielkim wybuchu.
"The Economist" w okładkowym artykule "Sieć kłamstw" pisze o nadziejach na to, że Rosja stanie się normalną zachodnią demokracją, które narodziły się po upadku komunizmu, i dramatycznych konsekwencjach, jakie czekają mieszkańców Rosji i cały świat w wyniku polityki prezydenta Władimira Putina.
Autor: asz/tr/zp / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: "Newsweek", "Time", "The Economist"