Litewskie wojsko rozpoczęło zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia w Kłajpedzie i okolicach. Ich celem jest zwalczanie „zielonych ludzików”, którzy próbują atakować jeden z najważniejszych obiektów strategicznych kraju, czyli terminal gazowy w kłajpedzkim porcie. - Staramy się wyciągać wnioski z sytuacji na Ukrainie i Krymie. Nie boimy się nikogo - oznajmiła prezydent Dalia Grybauskaite.
W ćwiczeniach „Lightning Strike” bierze udział około trzech tysięcy żołnierzy, co oznacza niemal 30 procent zawodowych sił zbrojnych Litwy. Scenariusz jest oparty o wydarzenia, które miały miejsce na Krymie w zeszłym roku. - Ćwiczenia zakładają między innymi radzenie sobie z "małymi zielonymi ludzikami" - powiedział rzecznik litewskiego ministerstwa obrony Donatas Suchockis.
Obrona strategicznego obiektu
Ćwiczenia koncentrują się wokół Kłajpedy i stojącego w tamtejszym porcie dużego statku „Niepodległość”, który jest pływającym terminalem do przeładunku skroplonego gazu. Jednostka przypłynęła na Litwę z Norwegii w minionym roku i jest jednym z symboli opierania się wpływom Rosji, bowiem umożliwia import gazu ziemnego z jej pominięciem. Z tego też powodu „Niepodległość” jest uznawany za obiekt o wyjątkowym znaczeniu strategicznym. Podczas ćwiczeń symulowano wysadzenie gazociągu biegnącego do terminala, pojawienie się „ekologów” próbujących blokować przeładunek gazu oraz „zielonych ludzików” wkraczających na teren portu. Na takie zagrożenie odpowiada wojsko oraz inne służby litewskiego państwa. Kluczem jest sprawdzenie szybkości reakcji i zdolności do sprawnego zapobieżenia dywersji. - Nie damy się łatwo. Staramy się wyciągać wnioski z sytuacji na Ukrainie i Krymie. Nie boimy się nikogo - podkreśla prezydent Grybauskaite w rozmowie z agencją Reutera. Przy okazji ćwiczeń zapewniała, że Litwa dobrze zna Rosję i będzie głośno ostrzegać przed zagrożeniem ze wschodu. Spośród trzech państw bałtyckich Litwini są relatywnie najmniej zagrożeni pojawieniem się „zielonych ludzików”, bowiem mają najmniejszą mniejszość rosyjską na swoim terytorium. Znacznie gorzej ma Estonia i Łotwa, gdzie napięcia na tle etnicznym są znacznie większe i o wiele łatwiej o stworzenie pretekstu dla Kremla, który na Krymie „bronił” Rosjan przed nacjonalistami z Kijowa.
Autor: mk//gak/kwoj / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Ministerstwo Obrony Litwy